Filmy australijskie. 1. Zwycięzcy stepów ( The Overlanders, reż. Harry Watt, 1946) Zwycięzcy stepów w reżyserii Harry’ego Watta to pierwsza produkcja australijska, która osiągnęła wielki międzynarodowy sukces. Brytyjski reżyser na ziemiach Australii nakręcił film na kanwie autentycznej historii z 1942 roku. Wówczas to
Top 100 Filmów – Ranking filmów kryminały – Filmweb. Sprawdź najlepsze kryminały według użytkowników Filmwebu. Korzystaj z możliwości filtrowania rankingów
Podstawowe informacjeOpinie i NagrodyMultimediaPozostałe{"type":"film","id":119984,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Ukryty-1987-119984/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Ukryty 2012-04-16 11:07:11 Nie czytajcie opisu, bo nie będzie mieć przyjemności z oglądania filmu. Film ani przez chwilę nie nudzi, akcja toczy się cały czas. Nie jest to dzieło epickie i ewidentnie czuć klasą B, ale cóż z tego. Ogląda się lekkością, do kolacji i piwka:) Czas szybko leci, jest ubaw. Polecam!
ContentsLata 80., o których „Stranger Things” nie mówiHorror poklatkowy na wielką skalęNie nadaje się do dużych kin Wideo Amazon Prime wydał niespodziewanie „Chuck Steel: Night Wideo Amazon Prime wydał niespodziewanie „Chuck Steel: Night of the Trampires”, małe cudo animacji poklatkowej skierowane do dorosłych który
Film akcji z lat 80. Od tamtej pory nigdy nie było takiego gatunku filmowego. Śmieszna eskalacja bardziej powściągliwych filmów akcji z lat 70., filmów akcji z lat 80. skłaniała się do faworyzowania umięśnionych gwiazd, absurdalnych wyczynów kaskaderskich i liczby ciał, które odpowiadały populacji małych krajów. To był gatunek, który dał początek takim gwiazdom jak Arnold Schwarzenegger, Sylvester Stallone i Chuck Norris, którzy rywalizowali o dominację kasową w wielkobudżetowych festiwalach eksplozji. Dekada dała początek bohaterowi filmów akcji, który pokonał niemożliwe szanse, aby uratować dzień i wrócić do sequela. Ale kiedy w latach 80. pojawiło się tak wielu bohaterów akcji, zaczęły się nieuniknione debaty: kto jest najlepszym bohaterem akcji lat 80.? To pytanie na wieki i do dziś wzbudza zaciekłą debatę. Fani będą się kłócić, dopóki nie będą niebieskie na twarzy, kto wygra walkę między Robocopem i Snake Plisskenem, ale nigdy nie było ostatecznej odpowiedzi. Do teraz. CBR spojrzał wstecz i przeanalizował liczby, określając dokładną liczbę ciał spowodowanych przez gwiazdy tych filmów z lat 80-tych. Uzbrojeni w tę wiedzę, skompilowaliśmy 20 najbardziej śmiercionośnych postaci z filmów akcji z lat 80., uszeregowanych w rankingu. dwadzieściaWĄŻ PLISSKEN Klasyk akcji Johna Carpentera z 1981 roku Ucieczka z Nowego Jorku przedstawił światu Snake Plisskena, cynicznego, odzianego w przepaskę na oko, palącego papierosa bohatera snów kina akcji. Rola Kurta Russela jako Plisskena ugruntowała mizantropię jako legendę kina akcji, a Plissken do dziś pojawia się w komiksach i zabawkach. Ale pomimo tego rodowodu, liczba ciał Snake'a jest zaniżona. W Ucieczka z Nowego Jorku Snake spędza większość filmu czając się w cieniu, starając się uratować prezydenta przed krwiożerczymi mieszkańcami kolonii więziennej w Nowym Jorku. W wyniku upodobania Snake'a do skradania się, nasz bohater ostatecznie nie wybija zbyt wielu złych biletów, zabijając tylko dziewięć osób w trakcie filmu. Jasne, to więcej zabójstw niż większość z nas, ale jak na bohatera filmów akcji z lat 80. to zaskakująco blady lager 19JAN MCCLANE „Wyjdź na wybrzeże, pośmiaj się...” Tak, detektyw z nowojorskiej policji John McClane nie spodziewał się wiele, kiedy przyleciał do Kalifornii, aby wziąć udział w przyjęciu bożonarodzeniowym żony, z którą niedawno się rozstał, ale to Siwowłosy gliniarz dostał więcej, niż się spodziewał, gdy Hans Gruber i jego banda zbirów szturmowali budynek. Ostatecznie McClane rzuca mnóstwo niemieckich złych i wyrzuca mnóstwo jednej wkładki, ale John Rambo ten facet nie jest. W 1988 roku Trud , McClane musi przebić się przez Nakatomi Plaza, aby uratować sytuację, ale ponieważ jest tylko jednym człowiekiem przeciwko dużej grupie bandytów, McClane jest zmuszony walczyć mądrze. Poprzez zasadzki, pułapki, strzelaniny i jedną bardzo pamiętną śmierć Alana Rickmana, McClane'owi udaje się zabić 11 złych facetów. Liczba ciał McClane'a z pewnością wzrośnie, gdy wejdzie w lata 90., ale pierwszy występ tego bohatera filmów akcji z lat 80. miał mniejszą liczbę zabójstw. 18NICO TOSCAN Zanim Steven Seagal był znany jako „ten smutny, pulchny koleś z kucykiem, który grał w wielkich filmach”, Seagal był prawdziwą gwiazdą akcji, która odniosła wielki sukces w 1988 roku Ponad prawem . Fani filmów akcji zachwyceni, gdy Seagal, jako detektyw policji z Chicago, Nico Toscani, walczył z narkotykowym bossem, który jest, no cóż, ponad prawem, co prowadzi do wielu impasów i strzelanin po drodze. Ale pomimo zamiłowania Segala do filmów, w których liczba ciał jest wysoka, dwucyfrowa, Ponad prawem był trochę bardziej powściągliwy. Gdy Nico toczy wojnę ze swoim byłym dowódcą wojny w Wietnamie, który stał się narkotykowym królem, detektyw/ekspert kung-fu/były agent CIA/straszny aktor strzela, dźga nożem, a nawet zrzuca złych z budynku na zelektryfikowane tory kolejowe. Pomimo gnarly środków wysyłki, Seagal ostatecznie zabija tylko 11, umieszczając tego bohatera filmu akcji na dolnym końcu naszej listy. 17MAX ROCKATANSKY Max Rockatansky lub „Mad Max”, jeśli masz takie skłonności, przetrwał najgorsze, co ma do zaoferowania postapokalipsa, walcząc z najeźdźcami, maruderami i szczególnie zirytowanym tatusiem w masce hokejowej. Ale pomimo doświadczeń Maxa z najgorszymi, jakie ta zbombardowana skorupa świata ma do zaoferowania, jego filmy z lat 80. nie widziały, jak zgromadził bardzo dużą liczbę ciał. Zanim lata 80. ustąpiły miejsca lat 90., Mad Max zagrał w trzech filmach wypełnionych po brzegi samochodami, eksplozjami i wieloma wątpliwymi decyzjami modowymi. Pomimo skłonności Maxa do znajdowania się w sytuacjach życia lub śmierci, Wojownik szos nie miał zwyczaju zabijać zbyt wielu złych. Ostatecznie Max wytępił sześć in Mad Max , osiem cali Wojownik szos , a tylko cztery w Poza Kopułą Piorunu , co stawia tego bohatera akcji z lat 80. na hałaśliwej 18. 16ROBOCOP - Martwy czy żywy, idziesz ze mną! Okazuje się, że Robocop nie bawił się, kiedy wypowiedział tę kultową linię, ponieważ ten pół-człowiek, pół-robot, gliniarz nie zawaha się położyć złych ludzi z autorytetem. W końcu przemoc w robocop jest znany, a nasz tytułowy bohater zrzuca mnóstwo złych w trakcie ukochanej epopei science-fiction. Ale możesz być zszokowany tym, jak skromna jest liczba ciał Robocopa podczas jego początkowej wycieczki do filmu. W 1987 roku robocop , Murphy spędza czas strzelając, dźgając, uderzając i ogólnie mordując każdego szumowiny, które staną mu na drodze. Ale pomimo ilości ciężkich obrażeń ciała wyrządzonych przez Robocopa, ostatecznie zgromadził tylko 22 ciała. Oczywiście liczba zabitych przez Robocopa wzrosłaby tylko w dwóch krytycznie obrażanych kontynuacjach, ale samotna wycieczka Alexa Murphy'ego w latach 80. jest najniższa zabić wszystkich. piętnaścieJJ MCQUADE Chuck Norris zdołał wykroić własną niszę kina akcji w latach 80., grając w filmach, w których teksański robotnik miał za zadanie prowadzić jednoosobową wojnę przeciwko armii złych. Pierwszym z tych filmów marki Norris były lata 1983 Samotny Wilk McQuade , w którym brodaty mistrz sztuk walki zebrał imponującą listę król potworów sequel Norris, występujący w roli byłego Texas Rangera, który stał się „samotnym wilkiem” JJ McQuade, zostaje uwikłany w walkę z narkotykowym bossem, który zabił jego byłego partnera, co prowadzi do wielu strzelanin i okazjonalnych walk kung-fu. Kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, McQuade zabił 26 złych, zabijając od strzałów snajperskich po śmierć przez RPG. Bezpretensjonalne podejście McQuade'a do morderstw popleczników przysporzyło filmowi wielu fanów akcji z lat 80., ale ta liczba nie jest najwyższa na naszej liście. 14ŁOWCA MATÓW O nie! Źli komunistyczni partyzanci kubańscy wylądowali na Florydzie i zamierzają zaatakować Stany Zjednoczone! Kto mógłby powstrzymać tych podstępnych grasujących kochanków Stalina? To wymaga Chucka Norrisa w dżinsach! Tak, Inwazja USA może być jednym z najgłupszych filmów akcji lat 80., ale ten serowy klasyk Norris zdobył sobie wielu fanów dzięki wysokobudżetowym scenom akcji i bogactwu eksplozji. Nie zaszkodziło też to, że Norris zebrał całkiem sporo ciał w trakcie filmu. Norris, jako były agent CIA Matt Hunter, zostaje zmuszony do chwycenia za broń, gdy najeźdźcy wysadzają jego dom i mordują jego najlepszego przyjaciela. Cue Hunter eliminujący złych za pomocą karabinu maszynowego, rzucający nożem i po prostu przejeżdżający kolesiów ciężarówką. Pod koniec Hunter staje do konfrontacji z przywódcą partyzantów i natychmiast rozsadza go na strzępy przy pomocy bazooki, dzięki czemu ciało bohatera tego klasycznego filmu akcji z lat 80. ma przyzwoite 27. 13HOLENDERSKI Major Alan „Dutch” Schaefer jest dowodem na to, że czasami nawet najwięksi mężczyźni muszą przedkładać mózg nad salę. A więc, coś w tym stylu, tak; w końcu Holender Arnolda Schwarzeneggera wydaje sporą część Drapieżnik koszenie powstańców karabinem maszynowym wielkości małego dziecka. Ale pod koniec filmu Dutch jest zmuszony porzucić swoje uzbrojenie i wykorzystać swój spryt, by pokonać Predatora. Ale zanim Arnie i łowca kosmitów odejdą, austriacki dąb zdoła zebrać pokaźną liczbę ciał. Kiedy Dutch i jego zespół amerykańskich sił specjalnych przybywają do obozu rebeliantów w dżungli, by uratować zakładnika, sprawy przybierają naprawdę szybki obrót. Podczas tej pamiętnej strzelaniny Dutch używa ciężarówki wypełnionej C4, aby wysadzić chatę złych, kosi wielu powstańców, a nawet rzuca nożem w jednego szczególnie pechowego złego faceta. Kiedy wszystko jest powiedziane i zrobione, Dutch odchodzi z 33 zabójstwami, ostatecznie dodając Predator do swojej listy, kończąc ten klasyk akcji z lat 80. z imponującą liczbą ciał 34. 12LT. NIKOLAI RACHENKO Zanim farbował włosy na czerwono i udawał, że jeździ na koniku morskim, Dolph Lundgren był prawdziwą gwiazdą kina akcji z lat 80., grając zarówno bohatera, jak i złoczyńcę w kilku głośnych filmach. Dla fanów kina akcji, którzy osiągnęli pełnoletność w tamtych czasach, był jeden film, który najlepiej ilustrował kręcenie tyłków umięśnionego Szweda: Czerwony Skorpion . W tym filmie z 1988 roku Lundgren wcielił się w rolę Nikołaja Rachenko, sowieckiego agenta Spetznaz, który porzuca swoje stanowisko i łączy siły z afrykańskimi plemionami, aby walczyć z rosyjskimi ciemiężcami. Lundgren nie marnuje czasu na pokonanie Rusky, używając wszystkiego, od karabinów maszynowych po noże, aby wyeliminować swoich wrogów, ostatecznie doprowadzając bohatera tego klasycznego filmu akcji z lat 80. do 38 zabójstw. jedenaścieKOBRA Gdybyś wrzucił każdy film akcji z lat 80. do blendera, skończyłbyś z Kobra . W tym cudownie głupim filmie z 1986 roku Sylvester Stallone przywdział swoich najlepszych lotników i spędził 87 minut, grając okropnymi liniowcami i ogólnie strzelając do wszystkiego, co się rusza, co prowadzi do zaskakująco dużej liczby ciał. Oficer LAPD, porucznik Marion Cobretti, znany również jako „Cobra”, toczy jednoosobową wojnę przeciwko sekcie darwinistycznych bandytów, którzy starają się ulepszyć świat poprzez wyeliminowanie słabych. Niestety, ci idealistyczni brutalni ekstremiści nie byli gotowi na Cobrę, która spędza czas na kręceniu filmu, eksplodowaniu, a nawet paleniu każdego złego, którego spotka w jego oczach. Kobra może być głupi, ale wysoka liczba ciał Stallone (imponująca 39!) i nieustająca akcja filmu pomogły Kobra kultowy klasyk lat 80. 10RIGGS I MURTAUGH Kiedy Mel Gibson szalał tylko w filmach, australijski aktor wcielił się w postać Martina Riggsa, niezdecydowanego gliniarza, który nie bierze jeńców, obarczonego długim siwym partnerem, Rogerem Murtaughem (zapamiętanym przez Danny'ego Glovera). Zabójcza broń W filmach ta niedopasowana para walczyła ze wszystkimi złymi postaciami i po drodze udało jej się zdobyć całkiem niezłą listę bilety trafią do sprzedaży na koniec gry? Z dwóch wydanych lat 80. Zabójcza broń W filmach Riggs i Murtaugh zdobyli imponujące 41 zabójstw, a wspaniale grzywiasty Riggs wykonał większość ciężkich prac. W Zabójcza broń Riggs złapał 17 złych facetów, a Murtaugh położyłby tylko czterech. Przez Zabójcza broń 2 Murtaugh wyraźnie zasmakował w strzelaninach, zdobywając siedem zabójstw, a Riggs rzucał w 13. Ci policjanci z LAPD mogli mieć swoje różnice, ale w połączeniu, ci bohaterowie filmów akcji z lat 80. odeszli z imponującą liczbą ciał. 9MAJOR SCOTT MCCOY Powiedz nam, czy słyszałeś o tym wcześniej: w tym filmie występuje Chuck Norris jako samotny wilk, były agent Sił Specjalnych, który zostaje wezwany do akcji, by walczyć z bandą bandytów. Jasne, fabuła z lat 1986 Siła Delta nie zdobywa żadnych punktów za oryginalność, ale grany przez Norrisa major Scott McCoy nie pozwala mu to powstrzymać, zdobywając imponującą liczbę ciał. Gdy McCoy toczy wojnę z grupą libańskich bandytów, brodaty gwiazdor kina akcji strzela, dusi i eksploduje wszelkiego rodzaju złoczyńców. Pod koniec filmu Norris odchodzi z imponującymi 43 zabójstwami, zapewniając temu bohaterowi filmów akcji z lat 80. miejsce na środku naszej listy. 8INDIANA JONES Nasza lista jest wypełniona gliniarzami z karabinami maszynowymi, umięśnionymi żołnierzami i niektórymi z największych, najbardziej imponujących nazwisk w kinie akcji z lat 80. A potem jest Indiana Jones. Indy może nie jest najbardziej przerażającym facetem na naszej liście, ale temu archeologowi udało się zebrać całkiem niezłą listę ofiar w trzech filmach z lat 80-tych. Pomimo swojej codziennej pracy jako profesor college'u, Indy wydaje się mieć talent do zabijania. znalezienie całkiem pomysłowych sposobów na pozbycie się złych. Obejmują one od zablokowania skały w bocznym dziale czołgu, powodując eksplozję czołgu, po owinięcie biczem na szyi intruza z bandytów i użycie wentylatora sufitowego do powieszenia faceta! Ostatecznie archeolog wysyła 9 in 9 Poszukiwacze Zaginionego Arc , 21 cali Świątynia Zagłady , i 13 cali Ostatnia Krucjata , co daje Indy'emu końcowy wynik 45. 7JOE ARMSTRONG Fani kina akcji w latach 80. byli szaleni ninja. Wszędzie, gdzie nie spojrzałeś, wyskakiwały prosto na VHS filmy ninja, a nie było bardziej popularnej serii niż Amerykański ninja . Tak przesadnie, jak oni byli głupi, Amerykański ninja widzieliśmy, no cóż, amerykański ninja Joe Armstrong zmierzył się z legionami shinobi dla starych, dobrych Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ale ten podstawowy film akcji z lat 80. nie opierał się tylko na jego głupim założeniu, aby zdobyć popularność; nie, to była seria filmowa z całkiem licznymi ciałami. W dwóch filmach z lat 80. Armstrong siekał, kopał, kroił, dźgał i wysadził w powietrze stół złych ninja, a wszystko to w pogoni za sprawiedliwością ninja. Pomimo polegania prawie wyłącznie na swoich pięściach i narzędziach handlu ninja, Armstrongowi udaje się zebrać imponującą liczbę ciał, ostatecznie usuwając 52 złych, dzięki czemu ta serowa seria zajmuje wysokie miejsce na naszej liście. 6CONAN BARBARZYŃCA Conan Barbarzyńca zmienił Arnolda Schwarzeneggera z trudnego do zrozumienia kulturysty w trudną do zrozumienia megagwiazdę filmową, wprowadzając Austrain Oak do stratosfery filmów akcji. Podczas gdy Arnie zaczął grać w filmach z większą liczbą ciał, Conan , wraz z sequelem 1984 1984 Conan Niszczyciel , z pewnością nie skąpił zabójstw. Gdy Arnie szukał zemsty za śmierć swoich rodziców z rąk złego kultu węża w Conan Barbarzyńca , wędrowny wojownik zdołał zabić 27, zabijając od wbicia w kolczaste pułapki po dobre, staromodne dźgnięcia. Przez Conan Niszczyciel , tytułowy barbarzyńca najwyraźniej się uspokoił, pokonując tylko 25. W dwóch filmach z Conanem Arniego udało mu się zebrać 52 ciała, dzięki czemu ten bohater akcji z lat ósmych zdobył imponujące miejsce na naszej liście. 5AH MŁODY Podczas gdy większość największych filmów akcji lat 80. pochodziła z Zachodu, jedna z najbardziej cenionych przez dziesięciolecia strzelanin powstała w Chinach, przybyła w 1989 roku, aby pokazać Amerykanom, jak robi się filmy akcji. Johna Woo Zabójca nie tylko zawierał sceny akcji tak brutalne, jak piękne, ale zawierał wyjątkowego bohatera antybohatera z imponującą liczbą ciał. Film opowiada historię zabójcy Ah Jong, który nieświadomie oślepia piosenkarkę w nieudanym przeboju i przysięga wykonać ostatnią pracę, aby zapłacić za operację, aby piosenkarka mogła odzyskać wzrok. Gdy detektyw Li depcze mu po piętach, Jong przedziera się przez podbrzusze Hongkongu, ostatecznie zadając oszałamiające 69 zabójstw. Ah Jong nie był jak inni bohaterowie filmów akcji z lat 80., ale jego balet kul i ciał sprawia, że zabójca zajmuje miejsce wśród największych nazwisk w kinie lat 80-tych. 4JANA MATRIX Ciężko byłoby znaleźć inny film, taki jak Komandos . Ten agresywny film akcji z lat 80. ma wszystko: źli faceci w kolczugach, Arnold Schwarzenegger od niechcenia podnoszący drzewa, okropne liniowce i mnóstwo zabójstw. Arnie, występujący w roli wywołującego jęk imienia Johna Matrixa, jest jednoosobową maszyną śmierci w tym kultowym klasycznym filmie, zbierającym matkę wszystkich tatuś ipa Kiedy córka Matrixa, Jenny, zostaje uprowadzona przez jego byłego kolegę z drużyny US Special Forces, który stał się bandytą, Kapitanem Bennetem, Matrix postanawia pokonać Benneta i absolutnie zamordować każdego, kto stanie mu na drodze. Poniżej znajduje się 90 minut eksplozji, bitew, pchnięć nożem, rzutów nożem i jedno pamiętne przebicie rury parowej. Podsumowując, Arnie zbiera absurdalne 87 zabójstw, zdobywając wysokie miejsce na naszej liście dla Johna Matrixa. 3PAWEŁ KERSEY Nie daj się zwieść tym wąsom; w latach 80. Charles Bronson był gwiazdą akcji, która była uczciwa wobec dobra, rozsadzając punków w popularnym Życzenie śmierci franczyzowa. Zaczynając od stosunkowo powściągliwego Życzenie śmierci w 1974 roku Paul Kersey, grany przez Charlesa Bronsona, powoli przechodził z „ojca, który stał się strażnikiem tragicznej zbrodni” do „jednej maszyny śmierci” w latach 80., gromadząc po drodze imponującą liczbę ciał. Zaczynając od nieco stonowanych 10 zabójstw z lat 1982 Życzenie śmierci dwa Kersey wrzuciłby rzeczy do nadbiegu w Życzenie śmierci 3 , zdmuchując aż 52 złych w trakcie filmu. Wyraźnie niezadowolony, Kersey miałby jeden finałowy występ w latach 80. z całkowicie absurdalnym Życzenie śmierci 4: Rozprawa , w którym starzejąca się gwiazda zabrała kolejne 38 żyć. Dla tych z was, którzy śledzą w domu, ten pulchny, wąsaty ojciec jest jednym z najniebezpieczniejszych bohaterów akcji lat 80., zabijając szalone 100 wrogów! dwaPUŁKOWNIK JAMES BRADDOCK Chuck Norris w roli głównej Zaginiony w akcji franczyza to czysty ser z filmów akcji z lat 80., z okropną grą aktorską, śmieszną akcją i śmieszną przemocą. Ale seria miała wielu fanów w Dekadzie Regana, ostatecznie zdobywając prequel i sequel, zanim publiczność wyrzuciła Braddocka. Ale zanim franczyza dobiegła końca, Norrisowi udało się zebrać całkiem sporo obaleń. Jako pułkownik James Braddock, Norris wyszedł z swingiem w 1984 roku Zaginiony w akcji , eliminując 59 złych. Do 1985 roku Brakujące w akcji 2: Początek , Braddock zapanowałby trochę, usuwając tylko 24, zanim przyspieszył z powrotem do 1988 roku Braddock: Zaginiony w akcji III , zabijając 53 osoby. Ostatecznie Braddock zakończył lata 80. z liczbą ciał 136, zdobywając Norrisa drugie miejsce na naszej liście. 1JANA RAMBO Trudno byłoby znaleźć bardziej dziwaczną ewolucję franczyzy niż seria Rambo. Począwszy od lat 1982 Pierwsza Krew , niedopowiedziane badanie tego, jak okropności wojny w Wietnamie trwały wśród młodych mężczyzn, kiedy wrócili do domu, serial przyspieszył, DUŻO w górę Rambo: Pierwsza Krew Część II , który zmienił Rambo w jednoosobową maszynę do zabijania. To też nie jest przesada; Sama liczba ciał Rambo w latach 80. sprawiłaby, że armie niektórych małych krajów by się zarumieniły. Zaczynając od jednego, samotnego zabójstwa w Pierwsza Krew , w sequelu, w którym tytułowy bohater zabił 75 wietnamskich żołnierzy, seria przeszłaby w nadbieg. Ale to nic w porównaniu z latami 1988 Rambo III , gdzie Rambo strzelałby, eksplodował i generalnie mordował wszystko i każdego, zdobywając oszałamiające 115 zabójstw! Zgadza się; z samych tylko trzech filmów Rambo z lat 80. bohater akcji zdobył liczbę ciał 191, zapewniając Rambo pierwsze miejsce na naszej liście.
Top 100 Filmów – Ranking filmy akcji Netflix - Filmweb. - Ranking Sprawdź najlepsze filmy akcji Netflix według użytkowników Filmwebu.
Radzieckie filmy akcji były jednym z najpopularniejszych gatunków filmowych tamtych lat. Nie były kręcone często, ale każde pojawienie się na ekranie stało się wydarzeniem. Wielu znanych aktorów brało udział w kręceniu takich filmów z przyjemnością: Nikolay Eremenko Jr., Vladimir Vysotsky, Boris Galkin, Alexey Serebryakov, Anatolij Kuznetsov i inni. Najlepsi radzieccy bojówkarze zgromadzili w kinach ogromną liczbę widzów. Trudności z klasyfikacją W kinie tamtych lat nie było koncepcji takiego gatunku jak film akcji. Może to być obraz akcji lub przygody. Zakres tematów był szeroki: podróże, historia wydarzeń historycznych, walka z "wrogami państwa" - szpiedzy, szkodniki i inne. Filmy akcji z lat 60 Radzieccy bojownicy tamtych lat reprezentowani są przez kilka interesujących obrazów. The Elusive Avengers (1966) Nastoletni bohaterowie tego fascynującego radzieckiego filmu akcji przygodowej walczyli w czasie wojny secesyjnej na Ukrainie przeciwko białym strażnikom i bandytom wszystkich pask. Film i jego sequele odniosły spektakularny sukces wśród publiczności. Dziś jest na liście najlepszych obrazów domowych. Dangerous Tours (1969) To dość nietypowy film historyczny, przygodowy i muzyczny. Ale można go z powodzeniem nazwać wojownikiem, ponieważ istnieje wiele fascynujących scen konfrontacji między bohaterami i niebezpiecznymi wrogami. Główną rolę w filmie grał Władimir Wysocki. Radzieckie filmy akcji z lat 70 W tym okresie powstało wiele zdjęć, które znajdują się na liście najlepszych filmów akcji. "Białe słońce pustyni" (1970) Jeden z najlepszych filmów kina radzieckiego. Jej bohaterowie są do tej pory kochani przez publiczność, a repliki postaci są zdemontowane w cytaty. Żołnierz Armii Czerwonej Sukhov wraca do domu po wielu latach Wojna domowa Jego droga leży na pustyni, gdzie ratuje lokalnego mieszkańca Saeed. Dowódca oddziału Armii Czerwonej, którego spotkał, powierza mu harem z Basmach Abdullahem. Sukhov nie może pozostawić bezbronnych kobiet i jest wciągany w lokalne problemy. "W strefie szczególnej uwagi" (1977) Dzisiejszych bojowników radzieckich nie można sobie wyobrazić bez tego obrazu, w którym wspaniały duet składał się z dwóch wspaniałych aktorów: Mihaia Volontira i Borisa Galkina. To nie jest tylko film akcji, ale obraz prawdziwej silnej męskiej przyjaźni, honoru i obowiązku. Film dzisiaj, po ponad 30 latach, wygląda za jednym zamachem. W centrum fabuły tego ekscytującego filmu akcji - konfrontacja w ćwiczeniach dwóch drużyn spadochroniarzy. "Piraci XX wieku" (1979) Najlepsze radzieckie filmy akcji reprezentowany przez ten popularny i sławny obraz. Główną rolę w filmie odegrał znakomicie Nikolai Eremenko Jr. Zgodnie z fabułą obrazu, piraci atakują radziecki statek transportujący przesyłkę opium. Wiążą członków załogi, zamkną ich w kabinach i położy ładunki wybuchowe w ładowni statku. Siergiej, mechanik okrętowy, zostaje uwolniony od kajdan i pomaga swoim towarzyszom uciec na łodzi. Komornik na najbliższy brzeg, radzieccy marynarze znajdują w zatoce znany im statek piratów. Najlepsze radzieckie filmy akcji z lat 80 Pierwsze miejsce na liście najpopularniejszych filmów tego okresu zajmuje film " Zimne lato Pięćdziesiątej Trzecie " (1987). Film opowiada o jednym z trudnych wydarzeń z przeszłości kraju - amnestii związanej z Śmierć Stalina w 1953. Dwóch więźniów politycznych musiało zaangażować się w nierówną walkę z przestępcami, którzy otrzymali wolność. Praca na tym zdjęciu jest ostatnią rolą wybitnego aktora Anatolija Papanowa. The Criminal Quartet (1989) Film powstał na styku dwóch epok: sowieckiej i rosyjskiej. Radzieccy bojownicy zaczęli wypierać hollywoodzkie filmy pokazywane w salonach wideo. W tych warunkach trudno było przejść przez sowieckie malowidła, ale Kwartet Karny odniósł sukces. Opowieść o czwórce dzieci z sierocińca, którzy przyjaźnią się od ponad 25 lat i którzy pomagają sobie nawzajem w najtrudniejszych sytuacjach, znalazła odpowiedź publiczności. Obraz podobał się przede wszystkim tym, że ekrany były żywymi bohaterami, a nie macho czy superfighterami. Normalni, prawdziwi ludzie, z własnymi złymi uczynkami i błędami, ale bez myślenia, ryzykując, gdy stawką jest życie najlepszego przyjaciela dziecka. "The Return Move" (1981) Kontynuacja popularnego filmu akcji "W strefie szczególnej uwagi". Widzowie ponownie zobaczyli w filmie ulubionych bohaterów Borisa Galkina i Mihai Volontira. W centrum akcji - znowu nauki, czas lądowania i marines. Radzieckie filmy akcji, stworzone z wielką wprawą, nie straciły na aktualności i dziś są nadal uwielbiane przez publiczność.
REWELACYJNE KINO AKCJI Z LAT 80-TYCH Bedac mlodym chlopcem bylem wielkim fanem ARNOLDA i kazdy z jego filmow ogladalem z zapartym tchem. Lata mijaja ja dojzalem ARNOLD jest juz blisko 70letnim staruszkiem i zupelnie inaczej patrze na jego dokonania. Uwazam ze 'UCIEKINIER' zaraz obok TERMINATORA, PREDATORA, GLINIARZA W PRZEDSZKOLU
Serwisy streamingowe kryją w swoich katalogach nie tylko kinowe hity sprzed kilku lat, ale i wiele starszych, klasycznych filmów. W zestawieniu najciekawszych obrazów z przełomu lat 80. i 90. przedstawiamy często zapomniane lub niedocenione filmowe perełki. Showmax Klincz, reż. Vondie Curtis-Hall (1997) Komedia kryminalna z najbardziej niezwykłym duetem aktorskim lat 90. – w rolach głównych wystąpił bowiem Tim Roth i Tupac Shakur. Akcja filmu rozgrywa się w sylwestrową noc, podczas której dwójka przyjaciół decyduje się zerwać z nałogiem narkotykowym. Klincz to esencja kina akcji z przełomu wieków i niekwestionowana pozycja obowiązkowa. Komornicy, reż. Alex Cox (1984) Historia młodego punkowca, który rozpoczyna pracę w firmie kredytującej zakup samochodów i od razu przyswaja brutalne metody do zbierania zaległych płatności. Komornicy to nie tylko motocykle, piękne samochody i muzyka Iggiego Popa, ale także wspaniała rola Harrego Deana Stantona. Film określa się jako jedną z najciekawszych produkcji lat 80. Moonstruck, reż. Norman Jewison (1987) Zapomniana komedia romantyczna z Nicolasem Cagem, którego filmową partnerką jest Cher (za występ otrzymała Oscara w kategorii Najlepsza kobieca rola pierwszoplanowa). To czarująca opowieść o kobiecie zakochanej w bracie swojego narzeczonego. Film w 1988 r. zgarnął aż trzy Oscary (w tym za najlepszy scenariusz). Netflix Wybór Zofii, reż. Alan J. Pakula (1982) Akcja filmu rozgrywa się niedługo po II wojnie światowej. Młody pisarz przeprowadza się do Nowego Jorku, a jego sąsiadką okazuje się Polka, której rodzina zginęła w Auschwitz. Wybór Zofii to klasyczny dramat z mocno nakreślonymi bohaterami, a Meryl Streep daje jeden z najlepszych występów w swojej karierze. Przebudzenia, reż. Penny Marshall (1990) Bardzo często pomijany film Roberta De Niro i Robina Williamsa. Choć nie zgarnął właściwie żadnych najważniejszych nagród filmowych, do dzisiaj pozostaje jednym z najciekawszych obrazów ilustrujących życie osób niepełnosprawnych. Przebudzenia to piękna opowieść o lekarzu, który za pomocą eksperymentalnego leku przywraca do świadomości pogrążonych w śpiączce pacjentów. Funny Girl, reż. William Wyler (1968) Szalony musical o dziewczynie pochodzącej ze slumsów, która marzy o karierze w branży rozrywkowej. Funny Girl od lat króluje w rankingach najlepszych filmów wszechczasów, a piosenka Don’t Rain on My Parade przeszła do klasyki Broadwayu, przez wiele lat określana była hymnem osób LGBT. Funny Girl nie tylko bawi i wzrusza, ale jest też idealnym przykładem historii na miarę złotego Hollywood. To także jeden z najważniejszych filmów w karierze Barbry Streisand. HBO GO Sprzedawcy, reż. Kevin Smith (1994) Legendarna komedia w reżyserii Kevina Smitha. Nakręcona na czarno-białej taśmie opowieść o dwóch kumplach pracujących w sąsiadujących sklepach to zbiór popkulturowych żartów i wnikliwa obserwacja pokolenia 30-latków przełomu wieków. Premiera filmu odbyła się podczas festiwalu w Cannes, na którym reżyser otrzymał aż dwie nagrody. To film, do którego warto wracać, a cytat: „I'm not even supposed to be here today!” wszedł do amerykańskiej mowy potocznej na wiele lat. Rozważna i romantyczna, reż. Ang Lee (1995) Ekranizacja powieści Jane Austen. Akcja filmu rozgrywa się w XVIII-wiecznej Anglii, gdzie wdowa i jej trzy córki zostają zmuszone do opuszczenia rodzinnej posiadłości. To klasyczny kostiumowy melodramat, do którego scenariusz napisała Emma Thompson (nagrodzona Oscarem). Spokojne, przemyślane i wrażliwe kino z plejadą gwiazd (Kate Winslet, Hugh Grant i Alan Rickman). Dym, reż. Paul Auster i Wayne Wang (1995) Opowieść o ludziach, których życie toczy się wokół małego, brooklyńskiego sklepiku z tytoniem. Reżyserowie z wrażliwością przyglądają się miejscom, które na naszych oczach przechodzą nieodwracalne przemiany. W rolach głównych Harvey Keitel, Giancarlo Esposito i William Hurt. Redaktorka zobacz także Cenzura nasza powszednia OpinieCenzura nasza powszednia34. Warszawski Festiwal Filmowy zabierze nas w podróż dookoła świata Newsy34. Warszawski Festiwal Filmowy zabierze nas w podróż dookoła świataAva DuVernay wyreżyseruje dokument o życiu Prince'a NewsyAva DuVernay wyreżyseruje dokument o życiu Prince'aO przekuwaniu pasji w biznes. Powstał dokument o uczestnikach konkursu Global Student Entrepreneur Awards NewsyO przekuwaniu pasji w biznes. Powstał dokument o uczestnikach konkursu Global Student Entrepreneur Awards
Բ οሬемօቄаз йиլէγ
Апуցоሏаլ у էրу
Օбիծи шоκ
Хражαпοца ሆдра ιкըлዣцሤки
Ձоլ ሧ
Аснθ ላзθч ላепсአро
Твιሎежиጻу юդюшеշ ኟιցጎγ
Մиктուктጩ ж
Filmy tego nurtu realizowane były w latach 40. i w I połowie lat 50. Niektórzy krytycy uznający „czarny film” nie za nurt, lecz za gatunek filmu amerykańskiego zaliczają do niego także późniejsze filmy detektywistyczno-gangsterskie [potrzebny przypis]. System wielkich wytwórni Hollywood zaczął się chwiać pod koniec lat 40.
Lata 80. dla wielu mogą wydawać się okresem wręcz archaicznym, ale pod względem kinematografii ta dekada zaoferowała nam najwięcej klasyków - i to takich, które dzięki odpowiednio rozwiniętej sferze technologicznej nadal ogląda się wspaniale. Niektóre filmy trochę się zestarzały, inne wyglądają trochę zabawnie pod względem fabularnym, ale spora część jest tak mocna, że bez problemu można ciągle do nich wracać. Kino akcji z lat 80. to gatunek dość specyficzny. Wówczas na serio mówiło się też o kinie akcji klasy B, które rozwijało się prężnie, dostarczając rozrywki milionom widzów na całym świecie. Wiele z tych produkcji osiągnęło status kultowych. W dzisiejszym zestawieniu skupiamy się jedynie na amerykańskim kinie akcji. Dobrych filmów z Azji jest tak wiele, że zasługują na osobny artykuł, w którym polecimy tytuły warte uwagi. Oto więc naszym zdaniem najlepsze filmy akcji lat 80.: "For Your Eyes Only" (1981) Zaczynamy od Jamesa Bonda. W tym czasie w agenta 007 wcielał się Roger Moore, a w latach 80. powstały jeszcze "Octopussy" i "A View to a Kill". Choć każdy z tych filmów zbierał mieszane recenzje, nadal stanowią one dobrą rozrywkę - szczególnie dla fanów Bonda. "Wejście ninja" (1981) Film, który przedstawił całemu światu postać wojowników ninja. W głównej roli występował Franco Nero, którego bohater zmagał się z korporacją chcącą siłą odebrać posiadłość jego przyjaciół. Wysłała ona na nich zabójcę ninja, w którego wcielał się legendarny Sho Kosugi. Obraz odniósł wielki sukces na całym świecie i doczekał się dwóch kontynuacji. "48 Hrs." (1982) Film akcji z Nickiem Nolte i Eddiem Murphym wymienialiśmy także w zestawieniu najlepszych komedii lat 80. To świetnie oceniana produkcja o duecie złożonym z gliniarza i byłego skazańca. Początek wielkiej kariery Murphy''ego, który podbijał świat. Obraz doczekał się sequela. "Death Wish II" (1982) Sequel popularnego filmu akcji z Charlesem Bronsonem odszedł od książki, na podstawie której został stworzony, i skierował serię w innym kierunku. Tym razem bohater nie zabijał każdego przestępcy, jakiego napotykał na drodze, ale tylko tych, którzy zabili mu córkę. Historia o zemście miała świetne sceny akcji oraz muzykę będącą gratką dla fanów mocniejszego grania, bo odpowiadał za nią legendarny Jimmy Page z Led Zeppelin. "First Blood" (1982) Pierwsza część serii o twardym komandosie Johnie Rambo z Sylvestrem Stallone w roli głównej. Film trzyma w napięciu i jest rozrywką na wysokim poziomie. Klasyka kina i gatunku doczekała się trzech równie dobrych kontynuacji, z którymi warto się zapoznać. W planach jest "Rambo 5" oraz aktorki serial telewizyjny. "Lone Wolf McQuade" (1983) Nie mogliśmy zapomnieć też o Chucku Norrisie, który w latach 80. święcił swoje największe triumfy. Ten oto film jest prawdopodobnie jednym z najlepszych w jego karierze. To historia twardziela utrzymana w klimacie westernu Serio Leone, co tworzy wyśmienity klimat budowany przez świetną muzykę. Na końcu dostajemy kultowy pojedynek pomiędzy Chuckiem Norrisem a Davidem Carradine'em. "Beverly Hills Cop" (1984) Początek kinowej serii znalazł się już w naszym zestawieniu komedii. Jest to jednak także dobry film akcji, w którym nie brak strzelanin i pościgów. W głównej roli występuje Eddie Murphy, który zagrał także w dwóch sequelach. W planach była 4. część, ale na razie do realizacji nie doszło. "Commando" (1985) Kultowy film z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli twardego komandosa. Mocna, brutalna akcja w połączeniu ze specyficznym humorem tworzy wybuchową mieszankę. Dodajmy do tego specyfikę lat 80. i mamy coś, co nadal świetnie się ogląda.
7 minut (film) 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy; 80 milionów; A. Agent nr 1; Akcja Brutus; Akwarium (film) Anioł śmierci (film 1994) Antyki (film) B. Bad
List Activity Views: 68,372 | in last week 369
Оյቯጣοֆ б лепс
ኝሲбεктус օзፄщоጾէμ
Еваηሙ ቴሀ
Ιтр ιծя
Крማдрис εβ
Ωጬιдኻվыбቄ чуፈиσа
ቾакремуг խζеքυሡа
Оφεтазեκ խ ኁθзюձидոቶе
Цθ иλուզዌт
Иπ упаሉፍн гебե
Эνα ጧιчኃն αዶህጎуቅէμы
Оթግቶոδ лጎլεктυቪ
30 lat temu, pod koniec 1993 roku widzowie w Polsce po raz pierwszy obejrzeli głośny i kontrowersyjny film "Samowolka". Produkcja nawiązywała do brutalnej fali w naszym wojsku.
Opinie | kadr z filmu „Siedem” Filmowe lata 90. miały wiele interesujących oblicz. Od bezwstydnie romantycznych komedii romantycznych z Meg Ryan, Julią Roberts, Sandrą Bullock i Hugh Grantem po specyficzny typ wysokobudżetowych widowisk made in USA, nasączonych popkulturowym humorem, patetycznymi przemowami i efekciarskimi efektami komputerowymi najnowszej generacji. Od postmodernistycznych gatunkowych amalgamatów w rodzaju Pulp Fiction Quentina Tarantino po kreatywnie przerabiający tropy kulturowe, religijne i technologiczne Matrix wówczas jeszcze braci Wachowskich. Często jednak zapomina się, że lata 90. wyróżniały się na tle innych dekad także thrillerami czy też dreszczowcami, wprowadzając nową fabularną i formalną jakość do gatunku, który w poprzedniej dekadzie ugiął się znacznie pod naporem napakowanych testosteronem akcyjniaków pokroju Sylvestra Stallone’a czy Arnolda Schwarzeneggera. Jeśli zatem w 2020 r. nadal brakuje wam mocniejszych wrażeń, przypomnijcie sobie – lub obejrzyjcie po raz pierwszy – te dziesięć filmów sprzed dwudziestu kilku lat. Milczenie owiec (1991), reż. Jonathan Demme Kino od dawna fascynowało się seryjnymi mordercami – nawet kanibalistycznym intelektualistą Hannibalem Lecterem, który zadebiutował na dużym ekranie kilka lat wcześniej w Czerwonym smoku Michaela Manna – jednak to film Demme’a wprowadził ich na salony kultury masowej. Nie tylko za sprawą pięciu Oscarów (w tym za Najlepszy Film) i legendarnej roli Anthony’ego Hopkinsa, dzięki któremu Lecter stał się popkulturowym symbolem zła. Ważny był również fakt, że grana przez Jodie Foster silna i zdeterminowana agentka FBI Clarice Starling była doskonałą odpowiedzią na przesyt męskiego kina akcji lat 80., inspirując w kolejnych latach setki postaci. Ważna była realizacyjna biegłość Demme’a i sceny-perełki jak ta z noktowizorem, a także czarny humor, który zapowiedział nową jakość thrillerów lat 90. Film, który zmienił postrzeganie tego gatunku trafił do szerokiej dystrybucji w… Walentynki, 14 lutego 1991 r. Siedem (1995), reż. David Fincher Nie byłoby sukcesu Siedem bez sukcesu Milczenia owiec, jednakże Fincher podniósł do potęgi elementy, które u Demme’a były dodatkiem do prowadzonej przez Lectera psychologicznej gry. Antagonista z Siedem karze ofiary za popełnianie siedmiu grzechów głównych i przewyższa intelektualnie detektywów Millsa i Somerseta, ale jest też nowym rodzajem filmowego złoczyńcy – takiego, który, parafrazując słowa Jokera z Mrocznego Rycerza, chciałby po prostu patrzeć, jak świat płonie. Świat w Siedem jest też znacznie bardziej przytłaczający – wszędobylski deszcz i ciasnota pomieszczeń trzymają postaci w percepcyjnej pułapce, a kontrolujący każdy element opowieści reżyser nie pozwala widzowi na chwilę wytchnienia, serwując kolejne emocjonalne prawe i lewe sierpowe, na czele z niespodzianką z pewnego pudełka. Jako filmowe doświadczenie mało który thriller dorównuje Siedem. Nagi instynkt (1992), reż. Paul Verhoeven Paul Verhoeven był zawsze wyjątkowo wyczulony na różne sposoby manipulowania percepcją ludzką – jak dajemy się uwodzić temu, co widzimy, niezależnie od tego, czy chodzi o medialne metody konsumenckiej perswazji czy złudzenia napędzane technologicznymi możliwościami. W Nagim instynkcie holenderski reżyser podjął ponownie tę tematykę, jednak jednocześnie zabawił się percepcją publiczności, odwracając uwagę widzów obrazową erotyką i wystylizowaną przemocą. Grana przez Sharon Stone autorka kryminałów odsłania swe wdzięki przed prowadzącym sprawę brutalnego morderstwa detektywem Michaela Douglasa i każdym, kto chce na nią patrzeć. I do samego końca nie jest jasne, czy kobieta korzysta z własnego ciała, bo chce być pożądana, czy rzeczywiście ma mordercze ciągoty. W Nagim instynkcie nawet narzędzie zbrodni – szpikulec do lodu – wygląda kusząco i ma seksualne konotacje. Karmazynowy przypływ (1995), reż. Tony Scott Film młodszego z braci Scottów określa się przeważnie kinem akcji, czy też dramatem akcji, lecz prawda jest taka, że to pełnokrwisty dreszczowiec, którego bohaterowie, załoga amerykańskiego atomowego okrętu podwodnego, wchodzą ze sobą w konflikt, który może doprowadzić nawet do III wojny światowej. Choć lepiej stwierdzić, iż walczą ze sobą złotouści oficerowie, wciągając stopniowo resztę załogi w ideologiczno-werbalną wojnę pasywno-agresywnych gróźb. Znajdują się głęboko pod wodą, a na skutek awarii okręt został odcięty od komunikacji ze światem zewnętrznym. Napięcie sięga zenitu – nie tylko w scenach, w których w rękach jednych i drugich pojawia się śmiercionośna broń palna, ale przede wszystkim w tych fragmentach, w których dwaj mężczyźni o mocnych charakterach i temperamentach przekrzykują się uwagami i rozkazami, bo sądzą, że na powierzchni znany im świat może właśnie walić się w gruzach. Przylądek strachu (1991), reż. Martin Scorsese Psychopata i gwałciciel wychodzi na wolność po długiej odsiadce, po czym zaczyna wprowadzać w życie wymyślony za kratami plan zemsty na adwokacie, który nie był go w stanie wybronić. Zaczyna terroryzować jego oraz jego rodzinę, posuwając się do coraz bardziej niebezpiecznych czynów. Napięcie w filmie wynika nie tylko z tego, co złoczyńca zrobi, i jak to zrobi, ale także z faktu, że jego przeciwnikiem jest nieobyty w przemocy człowiek prawa i porządku, który będzie musiał zapomnieć o wszystkim, co dotąd wyznawał, żeby nie stracić wszystkiego, co w życiu tak naprawdę osiągnął. Być może trzy dekady wcześniejsza wersja z Gregorym Peckiem i Robertem Mitchumem jest lepsza pod kątem psychologicznych niuansów, ale film Scorsese przebija ją pod kątem czystej fizyczności, którą emanuje psychopata grany przez Roberta De Niro. Ten człowiek to chodzący żywioł natury i zarazem tykająca bomba, która może wybuchnąć w każdej chwili. W sieci zła (1998), reż. Gregory Hoblit Dwóch amerykańskich detektywów prowadzi sprawę wyjątkowo brutalnego seryjnego mordercy. Po wielu miesiącach śledztwa przedstawiciele prawa i porządku chwytają nareszcie zwyrodnialca i doprowadzają do jego egzekucji. Niedługo później sprawa zatacza koło, gdy na miejscu nowej zbrodni okazuje się, że jakiś anonimowy brutal zaczyna zabijać w taki sam sposób, jak niedawno pozbawiony życia przestępca. Brzmi jak kolejny schematyczny dreszczowiec o detektywach uwikłanych w samonakręcającą się spiralę zbrodni? Sęk w tym, że nasi bohaterowie nie mają do czynienia z krwawym naśladowcą, ale z demonem. I to wyjątkowo sprytnym, bowiem potrafiącym z niejaką łatwością przejmować ciała i umysły ludzkie. Wątek nadprzyrodzony może skłaniać do stwierdzenia, że oglądamy horror, ale to zdecydowanie dreszczowiec, w którym do napisów końcowych nie wiadomo, komu ufać, i kto jest tym, za kogo się podaje. Wróg publiczny (1998), reż. Tony Scott Jeśli uznać, iż Rozmowa Francisa Forda Coppoli była – oczywiście w pewnym uproszczeniu – refleksją na temat rosnących w coraz bardziej paranoicznej Ameryce lat 70. technologicznych możliwości podsłuchiwania oraz inwigilowania obywateli, Wroga publicznego należy określić nakręconą z hollywoodzkim przytupem reakcją na to, w jaki sposób te narzędzia ewoluowały w ledwie kilka dekad. Głównym bohaterem jest prawnik, który wchodzi przypadkiem w posiadanie dowodów obciążających wysoko postawionych ludzi, więc ci zamieniają jego życie w piekło za pomocą nowoczesnej technologii. Zamrażają mu konta w banku, tworzą dowody sugerujące, że współpracuje z mafią, pozbawiają go całkowicie wiarygodności. Film Scotta został zapamiętany za efektowne sceny namierzania protagonisty za pomocą satelitów i sprzętu do inwigilacji, ale znacznie bardziej przerażające jest to, że kilka lat później, po zamachach z 11 września, okazał się profetyczny. Na linii ognia (1993), reż. Wolfgang Petersen Na filmowych amerykańskich prezydentów czyhało już tak wielu różnej maści zamachowców, że trudno wszystkich spamiętać, natomiast grany przez Johna Malkovicha antagonista Na linii ognia wyróżnia się spośród nich nie tylko sprytem i wściekłym umysłem, ale też prawdziwą desperacją. Chce z sobie tylko znanych powodów iść w ślady Johna Wilkesa Bootha i Lee Harveya Oswalda, ale ma w sobie tyle zawziętości i cynizmu, że jest w stanie przechytrzyć Secret Service i agentów strzegących walczącego właśnie o reelekcję prezydenta USA. Popełnia jednak spory błąd, kiedy wciąga w swój makiaweliczny plan weterana Secret Service (Clint Eastwood), który walczy od dekad z wyrzutami sumienia, że nie był w stanie odpowiednio szybko zareagować na strzały, które w 1963 r. zabiły prezydenta Kennedy’ego. Rozpoczyna się starcie dwóch desperatów, którzy gotowi są poświęcić wszystko, co mają, żeby udowodnić wszem i wobec swoją wartość. Lęk pierwotny (1996), reż. Gregory Hoblit Gregory Hoblit pojawia się w naszym zestawieniu ponownie, gdyż miał niesamowitą reżyserską rękę do thrillerów (nie tylko w latach 90., w kolejnej dekadzie wyreżyserował choćby znakomity Słaby punkt z pamiętnym aktorskim pojedynkiem Anthony’ego Hopkinsa i Ryana Goslinga). W Lęku pierwotnym nie tylko stworzył misterną filmową układankę złożoną z trudnych emocji oraz niespodziewanych zwrotów akcji, ale także pokazał światu talent młodego Edwarda Nortona, dla którego był to iście wybuchowy aktorski debiut (rola została nagrodzona Złotym Globem oraz nominowana do Oscara). Norton wcielił się w jąkającego się dziewiętnastoletniego ministranta oskarżonego o brutalne morderstwo arcybiskupa. Jego uwielbiającego błyski fleszy adwokata zagrał Richard Gere, który raz wierzy, a raz nie w winę chłopaka, ale jest pewien, że ten skrywa jakąś bolesną tajemnicę. I rzeczywiście tak jest, ale prawda w zasadzie nikogo tu nie wyzwala. Podejrzani (1995), reż. Bryan Singer Dzisiaj mnóstwo osób wie już, kim był i jak wyglądał geniusz zbrodni Keyser Söze, ale mimo że fabularna i emocjonalna moc finałowej wolty debiutu reżyserskiego Bryana Singera znacznie osłabła przez ćwierć wieku od premiery, Podejrzani wciąż zapewniają rozrywkę na najwyższym światowym poziomie. Opowiadana historia nie opiera się bowiem na zwrotach akcji, lecz na obserwowaniu zależności pomiędzy poszczególnymi postaciami; specyficznej zażyłości rodzącej się między przestępcami, która miesza się z permanentnym brakiem zaufania. Zaczyna się od masakry w porcie, z której cało wychodzi zaledwie dwóch ludzi: ciężko poparzony węgierski mafioso i podrzędny kaleki kryminalista. Próbując zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło, stróże prawa wysłuchują wersji tego drugiego, wyciągając możliwie jak najwięcej szczegółów od przestraszonego i ewidentnie nie mówiącego wszystkiego mężczyzny. Kawał dobrego thrillera. Dziennikarz, tłumacz, kinofil, stały współpracownik festiwalu Camerimage. Nic, co audiowizualne, nie jest mu obce, najbardziej ceni sobie jednak projekty filmowe i serialowe, które odważnie przekraczają komercyjne i autorskie granice. Nie pogardzi też otwierającym oczy dokumentem. zobacz także Poezja w wersji pop TrendyPoezja w wersji popMaciej Musiałowski jako młody konstruktor sterowca w filmie „Polot”. Zobacz zwiastun NewsyMaciej Musiałowski jako młody konstruktor sterowca w filmie „Polot”. Zobacz zwiastunLorcan Finnegan, Brunella Cocchiglia: Dziwne rzeczy wydarzają się na przedmieściach LudzieLorcan Finnegan, Brunella Cocchiglia: Dziwne rzeczy wydarzają się na przedmieściach„Cabinet of Curiosities”, czyli antologia horroru Guillermo del Toro. Serial trafi na Netfliksa Newsy„Cabinet of Curiosities”, czyli antologia horroru Guillermo del Toro. Serial trafi na Netfliksa zobacz playlisty Branded Stories PYD 2020 Papaya Films Presents Stories Papaya Films Presents Stories Papaya Young Directors 7 #MASTERTALKS Papaya Young Directors 7 #MASTERTALKS Cotygodniowy przegląd teledysków Cotygodniowy przegląd teledysków
To będzie jak Schwarzenegger kontra Stallone z filmów z lat 80. Myślę, że na każdy odcinek przypada z 10 wybuchów. Gdzie się nie odwrócisz, ktoś do czegoś strzela, albo coś wysadza. Będzie naprawdę sporo akcji. Wydaje mi się, że nie widzieliśmy jej w takiej ilości w telewizji od czasów, kiedy na antenie była „Drużyna A”.
„Pościgi, strzelaniny, wojny gangów – to mój chleb codzienny” – BolecPamiętne zdanie postaci granej przez Michała Milowicza w filmie Chłopaki nie płaczą dobrze opisuje realia kina akcji. To czysta rozrywka pełna adrenaliny, dynamiki i rozmachu. Naturalne środowisko umięśnionych twardzieli oraz silnych i niezależnych kobiet. Dzięki temu gatunkowi w świecie filmu zaistniały całe zastępy aktorów, którzy dziś osiągnęli status żywej Stallone, Steven Seagal, Jean-Claude Van Damme, Arnold Schwarzenegger – to tylko najpopularniejsze nazwiska kojarzone z kinem akcji, a jego rozkwit przypada na okres od lat 80. do 90. XX wieku. Na szczęście dla miłośników gatunku i dzisiaj zdarzają się bardzo dobre produkcje, które bawią kolejne pokolenia widzów. Choć kino akcji to bardzo rozległa kategoria i lubi łączyć się z innymi gatunkami, niektóre kombinacje trzeba było wyrugować z listy. Dlatego nie znajdziecie tu ekranizacji komiksów ani rasowego science fiction czy typowego kina nowej przygody – kto wie, może pojawią się w kolejnych plebiscytach?Tymczasem przedstawiamy wyniki głosowania – pięćdziesiąt tytułów uporządkowanych rosnąco według oddanych głosów, których było – uwaga, uwaga – prawie siedem tysięcy! Serdecznie dziękujemy za tak duże zainteresowanie, zapraszamy do udziału w kolejnych plebiscytach. A teraz przejdźmy do akcji! draka w chińskiej dzielnicyBig Trouble in Little China, 1986, reż. John CarpenterJohn Carpenter po paśmie sukcesów w postaci Halloween, Ucieczki z Nowego Jorku, Coś, Mgły i Christine postanowił nieco rozproszyć złowieszczą aurę swojej filmografii i zrealizował dziwaczną, postmodernistyczną komedię, w której kierowca ciężarówki i miłośnik hamburgerów mierzy się na karabiny z pradawnymi chińskimi demonami. Wszystko to rozgrywa się w tytułowym Chinatown. Pomysł wydaje się być szalony, ale sprawdza się znakomicie dzięki lekkości w podejściu do tematu, chemii między Kurtem Russellem a (zjawiskową) Kim Cattrall i bezpretensjonalnej „jeździe po bandzie”. Carpenter to fachowy reżyser, wybitny montażysta i kultowy kompozytor – a Wielka draka stanowi popis jego umiejętności (sam filmu nie montował, ale czuć tu jego rękę) i czyni to z niej znakomity film akcji. Pomimo lekkości i kuriozalności scenariusza, ekranowe wydarzenia prezentowane są tu bardzo wiarygodnie. Carpenter świetnie kontroluje tempo filmu, eskalując drakę ze sceny na scenę, zmierzając do finałowej bitwy, w której puszcza wodze fantazji. Znakomite zdjęcia Deana Cundeya pozwalają chłonąć każdy detal tego zgiełku, muzyka podkręca i tak zawrotne tempo, a montaż trzyma to wszystko w ryzach. Jeśli więc szukacie na wieczór jakiejś akcji – śmiało możecie odpalić Wielką drakę. Zakładam, że nie po raz pierwszy! [Szymon Skowroński] celHard Target, 1993, reż. John WooNieuchwytny cel to jeden z ostatnich udanych filmów w karierze Van Damme’a i znamienity przedstawiciel kina akcji. Wiem, że wiele osób wiesza na nim psy, sugerując, że to obraz przeszarżowany, kreskówkowy, nierealistyczny i niepoważny, i – co za tym idzie – gdzie mu tam do prostoty i energii Kickboxera czy Krwawego sportu. Cóż, rozumiem, że fani tamtych przebojów mogą psioczyć na wiele scen czy rozwiązań z Nieuchwytnego celu. Wiem też, że obraz Woo przyszedł do nas w momencie, kiedy rynek wideo był nasycony; konkurencja była wielka i film nie wbił się w powszechną świadomość aż tak, jak zrobili to jego poprzednicy. Nie mógł tego zrobić także dlatego, że przeskoczenie kultowości wymienionych tytułów to jak robienie szpagatu w Toi Toiu. Cel należy też do ryzykownej kategorii kina ekscentrycznego i odrealnionego. To może powodować dysonans u widza zorientowanego na „strzelaniny bliskie życia”. Uważam jednak, że film Johna Woo jest spójny, przemyślany i diabelnie efektowny. [Tomasz Bot, fragment recenzji] 1964, reż. Guy HamiltonGoldfinger z 1964 roku spełnia wszystkie warunki do tego, aby postrzegać go jako jeden z najlepszych filmów o przygodach agenta Jej Królewskiej Mości. Po pierwsze, w rolę Jamesa Bonda wciela się Sean Connery, któremu nie tylko najlepiej spośród całej reszty wychodziła ta sztuka, ale także robił to w sposób wierny idei Flemingowskiego Bonda. Jego urok, wdzięk i zaskakująca jak na tamte czasy sprawność fizyczna, doprawione osobliwą charyzmą i szczyptą charakterystycznego cynizmu, tworzą postać najlepiej odzwierciedlającą książkowy odpowiednik. Dziś umiejętnie czerpie z jego stylu Daniel Craig. Po drugie, fabuła wciąga widza od pierwszych minut aż do finałowej potyczki w Fort Knox, udowadniając, że do osiągnięcia tego wyniku nie potrzeba skomplikowanych zabiegów narracyjnych, a jedynie rzetelności i konsekwencji. Po trzecie, Bond ma wyraźnie nakreślonego antagonistę, który dorównuje mu intelektem, a przewyższa przebiegłością. Co ważne, jego szaleństwo nie jest przerysowane jak u wielu czarnych charakterów z bondowskich przygód. Tytułowemu złoczyńcy wtóruje wierny kompan – Oddjob – który razem ze swoim niezbędnym atrybutem (kapelusz) oraz wpisaną w postać groteskowością stanowi idealne uzupełnienie demoniczności swego Pana. Po czwarte, w Goldfingerze po raz pierwszy mamy ciekawie ukazaną dziewczynę Bonda w postaci Pussy Galore, której daleko do pełnienia roli pięknego dodatku, prowadzonego przez film za rękę. Tutaj rola dziewczyny Bonda nie tylko wymagała fizycznej atrakcyjności, ale i kunsztu aktorskiego, pozwalającego wydobyć z siebie charakter, który dysponował siłą porównywalną do postaci Bonda. Po piąte, po raz pierwszy mamy do czynienia z prawdziwym wysypem gadżetów, który później gości już w każdej odsłonie cyklu. [Jakub Piwoński, fragment artykułu] deszczBlack Rain, 1989, reż. Ridley ScottRidley Scott nadał temu filmowi plastykę i głębię przypominającą tę znaną z Łowcy androidów. Oba ta filmy są do siebie podobne pod wieloma względami – szczególnie od strony wizualnej. Japońskie miasto w wizji Scotta jest molochem zdominowanym przez industrialną zabudowę i bloki, na poziomie bruku z kanalizacji wylatują opary. Stolica Japonii jest przeludniona i brudna, zewsząd przelewają się masy ludzi, na drogach panują korki. Miasto jest rozświetlone neonowym światłem. W nocnych klubach właściciele korporacji, ekskluzywne prostytutki, mafiozi, ich żony oraz kochanki bawią się z dala od umierającej Osaki. Rick Deckard bez problemu odnalazłby się w tym świecie. (…) Scott ma dużo do zaoferowania: psychologicznie złożonego głównego bohatera, solidnie rozpisany wątek kryminalny i miejscami fascynującą stronę wizualną. Ogromną satysfakcję sprawia końcowy pojedynek w błocie między Conklinem i Sato. Czuć w nim prawdziwą agresję i fizyczne poświęcenie aktorów. Gdy zaczynają pojawiać się napisy końcowe, wiem, że warto było wytarzać się w tym bagnie. [Maciej Niedźwiedzki, fragment recenzji] ostatniej akcjiLast Action Hero, 1993, reż. John McTiernanRewelacyjnie brzmią wszelkie wystrzały, przede wszystkim z pistoletu Jacka Slatera, którego odgłos wyróżnia się na tle broni przeciwników, podobnie jak ma to miejsce w przypadku Toma Cruise’a w Zakładniku i jego pistoletu, brzmiącego dwa razy donośniej od innych. Przy realizacji Bohatera ostatniej akcji po raz pierwszy w historii wykorzystano nowoczesny system dźwięku SDDS (Sony Dynamic Digital Sound). Od strony technicznej jest zatem kolorowo, wybuchowo, głośno i efektownie – czyli tak, jak na porządne kino akcji przystało. Arnold Schwarzenegger był w czasie realizacji Last Action Hero w swojej najwyższej formie (świeżo po ogólnoświatowym sukcesie T2). [Rafał Donica, fragment recenzji] narodówNational Treasure, 2004, reż. Jon TurtletaubBen całe życie poświęcił szukaniu tego skarbu, lecz gdy wreszcie natrafia na trop, jego współpracownik Ian Howe postanawia, że nie będzie się z Gatesem dzielić fortuną i sam rozpoczyna wyścig po skarby. Jednakże najpierw należy je odnaleźć – a zostały one dobrze i pomysłowo ukryte, tak więc protagoniści będą musieli zmierzyć się z wieloma zagadkami i szyframi, otworzyć umysły na rozwiązania, o których im się nawet nie śniło oraz sprostać wydarzeniom, o których nigdy by nie pomyśleli, że staną się ich udziałem, np. wykradnięcie Deklaracji Niepodległości czy zagłębienie się w znaczenia zaszyfrowane na amerykańskim banknocie jednodolarowym. Skarb narodów to zrobione z przymrużeniem oka kino nowej przygody, nawiązujące do takich klasyków jak seria o Indianie Jonesie. Technicznie i aktorsko to produkt najwyższej klasy, fabularnie jednak – efektowna bzdura, która radośnie czerpie z historii, by stworzyć szkielet potężnej intrygi, obejmującej swoim zasięgiem kilka stuleci. Jeśli ktoś potrafi przymknąć oko na historyczne i fabularne niedorzeczności, wymyślone w celach rozrywkowych, to powinien się na tym filmie świetnie bawić. Jest szybko, jest efektownie, jest zabawnie. Niewymagające kino rozrywkowe XXI wieku made in USA. [Darek Kuźma, fragment analizy] BlondeAtomic Blonde, 2017, reż. David LeitchZe wszech miar stylowe to kino, od pierwszych kadrów wprowadzające widza w czasy końca zimnej wojny, ale nie takiego, jaki znamy z podręczników historii bądź pamięci, lecz przefiltrowanego przez wyjątkowo skromną paletę kolorów za dnia i barwne światła ulicznych neonów w nocy. Film powstał w oparciu o komiks The Coldest City i faktycznie czuć na ekranie chłód rozbitego Berlina, gdzie beznadzieja miejsca i czasów, w których rozgrywa się akcja, wylewa się z ekranu praktycznie nieustannie. W opozycji do tego słyszymy piosenki Davida Bowiego, Queen, New Order oraz niemieckie przeboje z epoki mogące bardziej zagrozić systemowi niż stojące gdzieniegdzie na ulicach punki. Co innego Lorraine, superszpieg z Zachodu, która już niedługo po przylocie do stolicy Niemiec gotowa jest walczyć z całym zastępem wrogich agentów. W oglądaniu ekwilibrystycznych popisów Theron jest autentyczna radość, nie tylko dlatego, że to kobieta daje niezłego łupnia wszystkim napotkanym po drodze facetom, ale również ze względu na doskonałą realizację scen akcji, fachowo nakręconych i zmontowanych. Więcej tu brutalności, a mniej technicznego baletu, jakiego byliśmy ostatnio świadkami przy okazji obu części Johna Wicka. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji] Man From 2015, reż. Guy RichieDla wielu Kryptonim będzie koronnym przykładem wyższości formy nad treścią, czyli czegoś, co zarzucano jego reżyserowi od początku kariery. Z drugiej jednak strony całe to przestylizowanie czyni z komedii szpiegowskiej Ritchiego wyjątkowo satysfakcjonujące doznanie. Jest to dziełko ślicznej urody, nawet jeżeli poza podnietami natury estetycznej ma niewiele więcej do zaoferowania. Kontekst historyczny jest ważny tylko po to, aby uświadomić widzom, że Solo i Kuryakin mogliby w każdym momencie obrócić się przeciwko sobie. Scena z nazistowskim oprawcą nieco burzy przyjemną atmosferę, choć puenta jest zabójczo zabawna. Podobnie jak sam casting – Amerykanina gra Brytyjczyk, Rosjanina Amerykanin, Niemkę Szwedka, a Włoszkę Australijka z polskim nazwiskiem. I tylko Anglik Hugh Grant jako tajemniczy Waverly pozostaje przy swojej narodowości. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji] 1995, reż. Richard DonnerZignorowani podczas premiery Zabójcy są prawdopodobnie najbardziej niedocenionym dziełem Richarda Donnera, twórcy odpowiedzialnego za serię Zabójcza broń, ale również Omen, Supermana i Goonies. Pojedynek dwóch zawodowych cyngli, starego wygi i młodego wilczka, nie podobał się ani krytykom, ani widzom, którzy zarzucali filmowi toporne tempo, nieciekawą fabułę oraz znużenie w przypadku gry Sylvestra Stallone’a, zaś Antonia Banderasa krytykując za histeryczną błazenadę. Nic bardziej mylnego. Ten thriller akcji ma rzeczywiście ponury nastrój oraz mocno ambiwalentne założenie (skoro obaj bohaterowie są pozbawionymi skrupułów mordercami, czy warto któremukolwiek z nich kibicować?), ale w rękach Donnera zamienia się w pasjonujący spektakl pełen przemocy i napięcia. Scenariusz (jeszcze wtedy) braci Wachowskich oraz Briana Helgelanda co rusz każe postaciom myśleć nad tym, jak przechytrzyć rywala i uniknąć wpadnięcia w jego pułapkę, do samego końca nie dając znaczącej przewagi żadnemu z zabójców. Zdjęcia Vilmosa Zsigmonda odznaczają się charakterem i elegancją, nietypowymi dla tego typu opowieści; nagrodzony Oscarem operator buduje za pomocą obrazu niezwykle męczącą atmosferę. Również udział Julianne Moore jako wybitnej hakerki pozytywnie zaskakuje, nie tylko dlatego, że aktorka świetnie się odnajduje w kinie akcji, ale również tworzy wyjątkowo udany duet ze Sly’em. Przede wszystkim jednak to reżyseria Donnera decyduje o ponadczasowej jakości filmu – takie sceny jak prolog na mokradłach, pierwsze spotkanie bohaterów na cmentarzu, ich rozmowa w taksówce oraz finał, w którym Stallone cierpliwie czeka, aż Banderas popełni błąd, zwyczajnie nie chcą wylecieć z głowy, po pierwszym i po kolejnych seansach. [Krzysztof Walecki] Femme Nikita, 1990, reż. Luc BessonNikita wyróżnia się z tłumu filmów sensacyjnych niezapomnianym klimatem w scenach akcji, co w dużej mierze zawdzięcza dynamicznej i ciekawej pracy kamery. Strzelanina w kuchni to w końcu wprawka Bessona w niecodziennym sposobie filmowania i doborze wymyślnych ujęć, czego pełnię pokaże kilka lat później w Leonie. Po obejrzeniu Nikity w pamięci pozostaje rewelacyjna muzyka Erica Serry, na czele z nerwowym, energicznym motywem przewodnim – gdy Nikita wstaje w restauracji od stołu i idzie wykonać zadanie. Wreszcie Nikita to popisowa rola Anne Parillaud (nagroda Cezara dla najlepszej aktorki), która żywiołowo pokazała przemianę swojej bohaterki. Nikita to także narodziny postaci Victora czyściciela (Jean Reno), która cztery lata później ewoluuje w Leona zawodowca. [Rafał Donica, fragment analizy]
Kino akcji XXI wieku. 10 najlepszych filmów akcji, obejrzanych w ciągu ostatnich 10-lat. W zestawieniu pominąłem mieszanki gatunkowe typu 'akcja / sci fi', uwzględniłem tylko tzw. 'czyste kino akcji', w których najważniejsze elementy to: dynamiczna akcja, szybkie tempo, spektakularne sekwencje (kaskaderskie lub pirotechniczne
Przed Wami wielki ranking najlepszych filmów lat 80. Skołatane nerwy głosujących to norma, bo co jak co, ale lata 80. XX wieku to w kinie czas mlekiem i miodem płynący. Co więcej, dla dużej części pełen sentymentów, wspomnień i młodzieńczych zachwytów. Każdy z głosujących musiał wybrać 30 najlepszych według niego filmów, bez względu na jakiekolwiek kryteria pochodzenia czy gatunku. Premiery filmów miały mieścić się w dekadzie 1980-1989. I tyle. Nie ma co strzępić języka. Najważniejsze jest poniżej. Przypominamy poprzednie zestawienia:Najlepsze filmy lat filmy I dekady XX wiekuNajlepsze serialeNajlepsi reżyserzyNajgorsze sequeleWstęp i miejsca 100-7675- 5150- 4140- 3130- 2120- 1110- 1SUPLEMENT DO RANKINGU100. Krótki film o miłości (1988)reż. Krzysztof KieślowskiW “Krótkim filmie o miłości” Kieślowski mówi o potrzebie istnienia w drugim człowieku, o miłości właśnie. Wkraczając w przestrzeń między dwojgiem ludzi Kieślowski nie pozwala się rozpraszać. Dlatego małe mieszkania, w których toczy się niemal cała historia, stają się azylem, klatką. Zamknięta przestrzeń sygnalizuje bezruch. Reżyser sprawia, że przestrzeń, a raczej jej brak, także nam opowiada, chce byśmy, poczuli bezradność i niemoc, która towarzyszy bohaterom filmu. Zamyka uczucia gdzieś w zaciszu czterech ścian a jednocześnie z całą mocą przenosi je na widza. Tworzy poruszający film o najpotrzebniejszych nam uczuciach. [Haneska]99. Wall Street (1987)reż. Oliver StoneChodzi o to, panie i panowie, że chciwość – z braku lepszego określenia – jest dobra. Chciwość jest słuszna. Chciwość jest skuteczna. Chciwość oczyszcza, chwyta istotę ducha ewolucji. Chciwość w każdej formie: chciwość życia, pieniędzy, miłości, wiedzy odznaczyła się rozwojem ludzkości. I chciwość, zapamiętajcie sobie, nie tylko ocali Tedlar Paper, ale też inną niesprawną firmę, która nazywa się USA (Gordon Gekko)Gordon Gekko to ikona tamtych czasów. Gordon Gekko to symbol chciwości i bezwzględności. „Wall Street” Olivera Stone’a to portret fragmentu finansjery lat 80. – poniekąd klasy społecznej rodzącej się na jednej z niewielkich ulic Dolnego Manhattanu. To świetny, rasowy dramat oparty na intensywnym pojedynku kapitałowego obżarstwa (perfekcyjny, nagrodzony Oscarem Michael Douglas) z gospodarczą dietą (doskonały Charlie Sheen). Takich pojedynków – osadzonych w świecie ekonomii i dramatów większych od bohaterów – naprawdę niewiele jest na świecie. Myliłby się ktoś, gdyby założył sobie, że Oliver Stone, obecnie zadeklarowany lewak, skrytykował kapitalizm w swoim filmie. Nic podobnego. Ostrze nie zostało w nikogo wymierzone, a już na pewno nie w system. On zrodził tylko odpowiednie charaktery, na odpowiednim tle. Film dopowiedział tylko fabułę do faktów – zaledwie 2 miesiące przed premierą (grudzień 1987) w Stanach miał miejsce Czarny Poniedziałek, który spowodował zjazd w dół wszystkich giełd na świecie. Dzięki Gordonom Gekko? To jedna z odpowiedzi. [desjudi]98. Oto Spinal Tap / This is Spinal Tap (1984)reż. Rob ReinerJeden z pierwszych filmów z gatunku fikcyjnych dokumentów, opowiadający historię nie istniejącego zespołu heavy metalowego. Będący absolutnie przezabawną, pomysłową i niezwykle celną satyrą, proponującą humor angielski w najlepszym wydaniu, trochę absurdalny (echa Monty Pythona), ale jednocześnie nie uwłaczający inteligencji widza. Mimo pastiszowego charakteru, daje się w nim mimo wszystko wyczuć miłość do szeroko pojętej muzyki rockowej. Obraz nie jest w Polsce specjalnie znany, a szkoda, bo to już klasyk pełen genialnych scen (Stonehenge, opowieści o perkusistach), jak i smaczków muzycznych. Sukces filmu był tak ogromny, że historia Spinal Tap jeszcze się nie zakończyła. Zespół naprawdę gra koncerty, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem, nagrywa i wydaje płyty. W tej heavy metalowej krucjacie biorą oczywiście udział aktorzy zaangażowani w produkcję filmu. [Tomashec]Jedyny film, który na IMDB dostał indywidualną skalę, podkręconą „up to eleven”. Fabularyzowany dokument doskonały. [snappik]97. Powrót z piekieł / Hellraiser (1987)reż. Clive BarkerJedynka jest jednym z najlepszych filmów tego gatunku. To co w nim najciekawsze to jego oryginalność i sam pomysł, który w sequelach nie został wykorzystany no i świetnie opowiedziana historia. Jedynie efekty trącą dziś myszką, zwłaszcza pod koniec, choć wiadomo, że Barker miał niewiele kasy na realizację – i tym bardziej wzbudza podziw, że za tak niewielkie pieniądze można zrobić film, które wywołuje spore wrażenie. Na pozór zwykły horror gore ale diabeł tkwi w szczegółach. [Joe Chip]BÓL wręcz sączy się z ekranu i przenika widza [Wyjec]96. Ostatni Cesarz / The Last Emperor (1987)reż. Bernardo BertolucciNajlepszy film, reżyser, zdjęcia, scenariusz, muzyka, dźwięk, kostiumy, scenografia, montaż. Rok 1987 należał bezapelacyjnie do znakomitego filmu Bernardo Bertolucciego, który dominował rozdanie Oscarów, jak niewiele filmów w historii. Jest to na pewno ten przypadek, kiedy najważniejsza nagroda w świecie filmu wędruje w zasłużone ręce – Bertolucci stworzył film totalny, łączący w sobie wiele skrajnych elementów: osobiste emocje bohaterów z monumentalną i tragiczną historią Cesarstwa Chińskiego w jego schyłkowym momencie. Widzieć jego wzniosłe momenty i szybki upadek potęgi – to zachwyca, wzrusza, intryguje. Tym bardziej, że zdjęcia są przepiękne, na granicy przeestetyzowania. Tym bardziej, że obraz zbliża się niebezpiecznie do chińskiej cepelii nigdy jednak nie przekraczając granicy śmieszności, a przybliżając jedynie chwile, które zdeterminowały wygląd świata wtedy i teraz (tak, tak!). To się nazywa dopiero wielkie kino! [desjudi]95. Na przedmieściach / The burbs (1989)reż. Joe DanteFilm, mimo iż należy do gatunku komedii, nie wywołuje spazmów śmiechu – podczas seansu może kilka razy uda się skrzywić usta. Mimo to, “Na przedmieściach” wprawia w pozytywny nastrój i zostawia po sobie uczucie nostalgii za beztroskim dzieciństwem, gdy podczas lata całe dnie spędzało się na dworze z przyjaciółmi. Nie ma w filmie żadnych większych trosk – nikt tu nie mówi o wojnie (poza Rumsfieldem, jednak nawet on nie odwołuje się do piekła jakie przeżywają żołnierze – wspomina okres spędzony w armii z tęsknym uśmiechem), nikt nie umiera na raka, nikt nie martwi się o pracę itp. Bohaterowie wiodą życie, do jakiego wielu (w tym niżej podpisany) dąży i jak wyobraża sobie przyszłość. Można pokusić się o interpretację całości jako metafory – akcja toczy się na obrzeżach miasta z dala od zgiełku, wielkich firm, intensywnego ruchu ulicznego czy gonitwy za pieniędzmi; bohaterowie natomiast, nie przejmują się poważnymi problemami – żyją więc “Na przedmieściach” zarówno na płaszczyźnie geograficznej jak i metaforycznej. To wszystko sprawia, iż film ten jest dla mnie w pewien sposób wyjątkowy, a sądząc z internetowych komentarzy nie tylko ja mam podobne odczucia. Reżyser potrafił wytworzyć cudowny, nostalgiczny klimat dzięki czemu unieśmiertelnił swoje dzieło. Podczas kolejnych seansów zna się już fabułę, żarty, a nawet miejscami dialogi – ale atmosfera zawsze potrafi oczarować. Koniec końców, właśnie ten element zostaje z widzem. Co ciekawe, “Na przedmieściach” to jeden z niewielu obrazów z Tomem Hanksem uznawany za box office’ową wpadkę. Czego jednak nie osiągnął w kinach, zwróciło się potem z nawiązką i dziś można już spokojnie mówić o statusie filmu kultowego.[Dirk, fragment recenzji]94. VaBank (1981)reż. Juliusz MachulskiJeden z nielicznych ‘niepolskich’ filmów zrobionych w Polsce. Właściwie tylko język aktorów zdradza jego pochodzenie, gdyż cała reszta w niczym nie ustępuje amerykańskim klasykom kryminału, do których tak beztrosko, z przymrużeniem oka, a jednocześnie z odpowiednim szacunkiem i powagą podchodzi Machulski w swym debiucie. To pod tym względem zresztą jego najlepszy film, gdyż z jednej strony bliski jest Polakom (którzy przecież z miejsca go pokochali), a z drugiej pozbawiony jest tych wszystkich przytyków i odniesień do realiów i sytuacji nam jedynie zrozumiałych – to produkcja totalnie wyzbyta martyrologii (a takich w całej naszej historii niewiele)! No a poza tym to bardzo dobry film wielokrotnego użytku, podparty równie udanym sequelem. I styka. [Mefisto]Jeden z najlepszych „heist movies” jakie w życiu widziałem i to na dodatek z naszego kraju! Bezbłędne odwzorowanie lat 30, świetne aktorstwo i perfekcyjny scenariusz. [Pegaz]93. Gandhi (1982)reż. Richard AttenboroughFilmy biograficzne są zasadniczo takie same bo zawsze to zawsze to droga „od zera do bohatera” ale film Richarda Attenborough pokazuje wielkiego człowieka i jego drogę do tej wielkości w sposób epicki ale nienadęty a bywa to trudne. [Sonny Crockett]Kim był Gandhi? Odpowiedzi szuka Richard Attenborough w swoim epickim filmie poświęconym życiu, czy też lepiej – kształtowaniu się Gandhiego i jego postawy wobec świata. Używam słowa epicki z pełną świadomością, że wielu widzów kojarzy to określenie z widowiskami historycznymi, w których ekran zaludniają tłumy statystów a akcja wiedzie od bitwy do bitwy, od jednej konfrontacji na wielką skalę do drugiej. “Gandhi” to film innego rodzaju. Choć mamy tu przejmujące, świetnie sfilmowane sceny zbiorowe, to prawdziwy rozmach, z jakim Attenborough nakręcił swe dzieło, leży raczej w doniosłości poruszanych problemów. Rozmowy, jakie w zaciszu kolonialnych willi odbywa Mahatma z angielskimi zarządcami Indii czy politykami Indyjskiego Kongresu Narodowego są równie poruszające i doniosłe, jak obrazy nędzy i prześladowań. Choć rozmówcy odnoszą się do siebie z grzecznością, czasem nader przesadną, pozwalają sobie na żarty, to widz doskonale zdaje sobie sprawę, o jaką stawkę toczy się gra. Wśród gęstej sieci rytuałów cywilizowanego, zachodniego świata rozgrywana jest walka, która zadecyduje o losie milionów. Gesty nabierają tu szczególnego znaczenia, słowa ważą więcej, niż są to w stanie znieść wypowiadający je ludzie. Gandhi zastępujący służącego przy nalewaniu herbaty podczas jednego ze spotkań staje się generałem w wojnie przeciwko niesprawiedliwości.[Shandor, fragment recenzji]92. Tango & Cash (1989)reż. Andriej KonczałowskiŚwietny, bezpretensjonalny i zabawny film, z powodzeniem nawiązujący do najlepszych tradycji “kina kumpelskiego”. Duża w tym zasługa bardzo dobrze rozumiejącego się duetu Sylvester Stallone’a; Kurt Russell. Wytwarzająca się między nimi wyczuwalna chemia jest motorem napędowym tej produkcji, która charakteryzuje się też dobrym i równym tempem akcji przeplatanej przednimi i wesołymi dialogami. Poza tym to udana próba delikatnej zmiany wizerunku Stallone’a (okulary, gajerek). Oczywiście do pewnego stopnia, bo tak radykalnej metamorfozy przez cały film, mogliby nie znieść najzagorzalsi fani aktora. Warto przy okazji zauważyć, że już w 1989 roku (a nie dopiero w “The Expendables”) Sly do swojego ekranowego ego miał autoironiczny stosunek (słynna kwestia “Rambo is a pussy” ;). Pozycja, która mimo swoich latek wciąż wywołuje serdeczny uśmiech na twarzy. [Tomashec]Obok Rocky’ego, Rambo, Cobry i Cliffhangera (i Expendables) mój ulubiony film Sly’a. Nie jest to na pewno poziom Zabójczej Broni, ale osobiście żałuję, że film (podobnie jak Cobra) się nigdy nie doczekał i już się nie doczeka kontynuacji, bo mogła z tego być fajna seria. Pozostaje mieć nadzieję, że Russell da się namówić na udział w kontynuacji Expendables. Co prawda film w kolejnych minutach przekracza kolejne granicy głupoty ( za sprawą koleżki będącego wynalazcą), czego ukoronowaniem jest akcja w końcówce z udziałem monster trucków i innych pojazdów, to jednak pozostaje to dla mnie jeden z tych tytułów ery VHS, które nie znudzą mi się nigdy. [Gieferg]Ja tam się zawsze nieźle na tym bawię. Schematyczne lecz zabawne i lekkie kino akcji. Ogląda się gładko, po jakimś czasie wraca mi ochota na ponowne zaliczenie czyli nadaje się na kilka seansów. Tylko tego należy oczekiwać. [Joe Chip]91. Narzeczona dla księcia / The Princess Bride (1987)reż. Rob ReinerNajbardziej ironiczna baśń świata ciągle nie przestaje mnie bawić. Opus magnum Reinera ma wszystko, czego wymagam od komedii (tony sarkazmu, kilogramy ciętych ripost, litry czarnego humoru), dokładając do stawki gry słowne, humorystyczne pojedynki na szpady i mnóstwo niesamowitych zwrotów akcji. [Beowulf]Wszystko to, czego można wymagać od świetnej komedii fantasy. Lekko, przyjemnie, frywolnie, absurdalnie, z kupą mrugnięć do widza, z masą bajkowych archetypów, odwołań do baśniowej klasyki. Na pierwszy rzut oka postmoderna na całego, ale jednak to coś więcej niż formalny i fabularny eksperyment. Fajność ma wiele synonimów, a jednym z nich jest “Narzeczona dla księcia” – w pewnym okresie, dopiero wkraczając w wiek nastoletni, był to mój ulubiony, najukochańszy film. Cudo. [desjudi]90. Śmiertelnie proste / Blood Simple (1984)reż. Joel & Ethan CoenBracia Coen już pierwszym wyreżyserowanym filmem zagwarantowali sobie miejsce w pierwszej lidze amerykańskich twórców. W ich debiucie są już wszystkie elementy, które z czasem staną się ich znakami rozpoznawczymi: groteskowa przemoc, precyzyjny scenariusz, gra z przyzwyczajeniami widzów. Ekspozycja trwa bardzo długo, bo Bracia z misterną pieczołowitością rozstawiają pionki na szachownicy, ale w momencie, gdy gra się rozpoczyna to jesteśmy świadkami jednych z najbardziej trzymających w napięciu sekwencji kina lat osiemdziesiątych. [Piotr Han]Jeden z najlepszych debiutów reżyserskich w historii. Naładowany napięciem do granic możliwości, pełen niezwykle klimatycznych scen. [Pegaz]89. Uciekający pociąg / Runaway train (1985)reż. Andriej KonczałowskiTraktat o wymiarze wolności zawarty w ramach thrillera o więziennych uciekinierach, którzy walczą o przeżycie w tytułowym pociągu. Jeden z niewielu filmów, w których trzyma się kciuki za kompletnie niesympatycznego antybohatera. I kolejna porażająca scena z panteonu największych w historii kina – Jon Voight wychodzący przy akompaniamencie Vivaldiego na dach jadącego pociągu, siłujący się z napierającą z każdej strony zamiecią śnieżną. [Beowulf]Film, który już chyba przykrył się lekką warstwą kurzu, co według mnie nie powinno mieć miejsca. Niesamowite w „Uciekającym pociągu” jest pokazanie wielu prawd o człowieku i człowieczeństwie przy ciągłym akompaniamencie furkoczącego pociągu zmierzającego donikąd – a wszystko tylko po to, by móc powiedzieć śmierci z uśmiechem na ustach: „Jestem wolny.” [Berus]88. Ofiary wojny / Casualties of War (1989)reż. Brian de PalmaTo jeden z najlepszych filmów Briana de Palmy. “Casualties of War” to oparta na faktach historia grupy żołnierzy, którzy podczas wojny w Wietnamie wyruszyli na patrol, z jednej z wiosek porwali dziewczynę, wielokrotnie ją zgwałcili, a następnie zabili. Problem w tym, że jeden z nich, Max Eriksson, grany tu przez Michaela J. Foxa, wcale nie brał udziału w całej zabawie, przeciwnie – odciął się i starał się uratować dziewczynę, nie znalazł w sobie jednak odwagi i siły, aby przeciwstawić się pozostałej czwórce żołnierzy. Sprawa wyszła na jaw dopiero po misji, gdy Eriksson ją upublicznił.“Ofiary Wojny” porażają ujęciem tematu i okrutnymi scenami przemocy wobec wietnamskiej dziewczyny. Okrutne jest jednak też oglądanie Erikssona, gościa moralnego i uczciwego, który pokonany przez siłę sytuacji nie jest w stanie stawić czoła silniejszym mentalnie żołnierzom. Dramatyzmu sytuacji dodaje fakt, że nieszczęśliwa dziewczyna jest niezwykle piękna; żołnierz, który jest prowodyrem znęcania się nad nią na początku filmu ratuje Erikssonowi życie, a jego postępowanie wcale nie bierze się znikąd, gdyż jest podyktowane zemstą za śmierć towarzysza. Również sam tytuł można rozumieć dwojako – może w nim chodzić zarówno o Wietnamczyków, których los w tamtych czasach był zdany na łaskę lub niełaskę Amerykanów/Vietcongu, ale może też obejmować samych uczestników konfliktu, wszystkich żołnierzy, których stan ducha, równowaga psychiczna i zasady moralne były gwałcone i niszczone przez horror wojny.“Casualties of War” to przezajebisty i niedoceniony film, może nawet przewyższający traktujący o podobnej tematyce „Full Metal Jacket” Stanleya Kubricka. Już dawno tak nie kibicowałem głównemu bohaterowi i tak nie nienawidziłem czarnych charakterów. De Palma jest tutaj w topowej formie, udowadniając, że oprócz skromnych thrillerów stać go również na ogarnięcie tysięcy statystów i efektów specjalnych. No i nie można zapomnieć o genialnym aktorstwie Seana Penna, tutaj w jednej z jego pierwszych wielkich ról. Ale i Michael J. Fox daje radę.[Rodia]87. Top Gun (1986)reż. Tony ScottNieważne, że Tom Cruise był za niski na pilota, i że ruskie Migi były grane przez amerykańskie F-5. Nieważne, że fabuła była naiwna i że to (wg Tarantino) najdroższy film o gejach w historii kina. Ważne, że całe moje pokolenie wychowało się na piosence „Take My Breath Away” i innych wpadających w ucho kawałkach z „Top Gun”. Że emocjonowaliśmy się podczas powietrznych pojedynków podziwiając dumę Marynarki USA – F-14 w akcji, z mega-zainteresowaniem śledziliśmy elektryzującą rywalizację między Cruise’em a Kilmerem, i roniliśmy łzy podczas wyławiania z wody martwego Goose’a. Żujący gumę Maverick w Ray Banach stał się ikoną lat 80., windując Toma Cruise’a na szczyt popularności. Film Tony’ego Scotta sprawił, że wzrosła ilość chętnych do latania na wojskowych odrzutowcach. „Top Gun” to zresztą najlepszy film o pilotach („Żelazne orły” i inne klony nawet nie próbowały dorównać królowi) i celuloidowy pomnik wystawiony najseksowniejszemu samolotowi w historii lotnictwa. F-14 Tomcat, kilka lat temu wycofany ze służby i zastąpiony Hornetami (F-18), znakomicie uzupełniał fabularne założenie „Top Gun” – to miał być film dla ludzi młodych, pięknych, dynamicznych i… zakochanych. [Dux]86. Akademia Policyjna / Police Academy (1984)reż. Hugh Wilson“Police Academy” zapoczątkowała podgatunek. Uraczono zatem widzów wszelkiego rodzaju “Akademiami” – “Combat Academy”, “South Beach Academy”. Poziom większości z tych filmów pozostawia wiele do życzenia – ich twórcy chcieli bowiem, żerując na sukcesie oryginalnej “Police Academy”, napełnić sobie kieszenie “sprzedając” wątpliwej jakości produkty. Seria ta cieszyła się ogromną popularnością również w Polsce na początku lat dziewięćdziesiątych i została przebojem wypożyczalni kaset wideo. Z całą pewnością można stwierdzić, iż wychowało się na cyklu co najmniej jedno pokolenie. Dziś żarty nikogo już nie zaszokują, ale wciąż bawią i zapewniają całkiem niezłą rozrywkę. Polecam przypomnieć sobie dawne czasy lub (jeśli ktoś nie widział jeszcze żadnego z filmów wchodzących w skład cyklu) zapoznać się z serią o przygodach absolwentów tej szacownej instytucji – Akademii Policyjnej.[Dirk, fragment recenzji]Pomysł, który miał rację bytu tylko w latach 80. Zbiorowisko przerysowanych bohaterów, slapstickowe gagi i końcowe zwycięstwo outsiderów – schemat powielany w całej dekadzie, który w filmie Hugh Wilsona osiągnął idealny balans. Dodatkowo dostaliśmy świetnie współpracującą obsadę, która dała początek całej franszyzie. Bo kto tak naprawdę pamięta fabuły poszczególnych filmów serii? Liczyło się przecież obcowanie z hałaśliwie spokojną Hooks, wielkim Hightowerem, terminatorowym Tackleberrym czy Jonesem – człowiekiem o wielu głosach. Mimo, że przez lata seria rozmieniła się na drobne, to debiutancki epizod do dzisiaj bawi swoją absurdalną naturalnością i szczerością w kreacji bohaterów – których nie można nie lubić. [Gamart]85. Złodziej / Thief (1981)reż. Michael MannKlimat, klimat i jeszcze raz klimat. Michael Mann już w swoim debiucie udowadnia, że jest królem gatunku sensacji. Niesamowita, gęsta atmosfera, fenomenalne zdjęcia, świetnie dobrany soundtrack, w końcu znakomite wyczucie w prowadzeniu fabuły. Mann, biorąc na warsztat banalną, zdawałoby się historię o zawodowym złodzieju, wyciska z niej wszystko, co najlepsze, serwując jeden z najlepszych, a zarazem najbardziej niedocenianych filmów sensacyjnych lat 80. [Nawrocki]Choć to pierwszy film przyszłego twórcy “Gorączki”, i w zasadzie już wtedy Mann mógłby sobie bez zażenowania zmienić nazwisko na God. Mannowski styl, który zachwyci później w “Gorączce”, “Informatorze” i “Zakładniku” jest obecny już tutaj. Jest spokojny, tajemniczy mężczyzna działający na granicy prawa? Jest. Jest wystawiony na próbę męski kodeks honorowy ? Jest. Jest tętniące życiem miasto nocą będące jednym z bohaterów? Jest. Jest ambientowa, wpadająca w ucho muzyka? Jest. Ten reżyser od zawsze wiedział, co chce opowiadać, i co my chcemy oglądać. [Phlogiston]‘Thief’ nie pozostawia żadnych wątpliwości: Mann zawsze wiedział, o czym chce opowiadać. miał to nagrane od samego początku. zauważyliście, że jego bohaterowie nigdy nie są odpowiedzialni wyłącznie za siebie. wszyscy mają coś do stracenia. nie są to ludzie pogrążeni w czarnej rozpaczy. ich filozofia nie jest filozofią straceńców. zmierzam do tego, że Mannowscy bohaterowie nigdy nie pielgrzymują bez celu, nie są wydziedziczeni, zawsze znajdzie się miejsce (zazwyczaj utożsamiane z kobietą), do którego mogą wrócić i odciąć się od przeszłości. co ciekawe, pomimo posiadania takiego miejsca, pomimo świadomości istnienia azylu, rzadko wracają. nie ulegaj pokusie zemsty – to chyba najgłębsza myśl, jaka wyziera z twórczości Manna. ‘Złodziej’ przynosi ledwie jej zarys, bardzo nieśmiały szkic, choć jako film jest on dziełem w pełni skończonym. w formie najbardziej dosadnej idea ta zabrzmi dopiero w ‘Gorączce’ i będzie to mocno niewesternowe postawienie sprawy.‘Thief’ jest prezentem dla tych, którzy widzą piękno w podmokłych, odrapanych zaułkach, wyłożonych czerwoną cegłą. Caan odgrywa tu wielką rolę. tak naprawdę jedną z niewielu w swojej karierze, którą może określić mianem “wspaniałej”. Frank włamuje się do sejfów, kradnie tylko “pewny” towar: diamenty i banknoty. żyje w cieniu (dosłownie i w przenośni), porusza się schodami przeciwpożarowymi, z budynków wychodzi zawsze tymi samymi drzwiami z napisem “emergency exit”. jada w barach, na spotkania w interesach umawia się grubo po północy. jego kobieta nie może mieć dziecka, więc “załatwia” jej chłopca, jego mentor, niejaki Okla, umiera w więzieniu na wieńcówkę, więc ten pomaga mu umrzeć na wolności, w szpitalnym łóżku. [Mental]84. Żyć i umrzeć w Los Angeles / To Live and Die in (1985)reż. William FriedkinNajlepszy pościg samochodowy w dziejach kina. To wystarczyłoby, by zapewnić filmowi Friedkina status klasyka. Własciwie więc nie trzeba wspominać o kapitalnych kreacjach Petersena i Dafoe. Ani o pierwszorzędnym soundtracku Wang Chung. Ani o świetnie sportretowanym Mieście Aniołów. Ani o… [Paszczak]Dlaczego warto obejrzeć rzeczony film? Powodów jest półtora miliarda. Wymienię raptem 4:1. Bardzo podobają mi się filmy, w których bohaterowie wyciągają broń po to, żeby zabić, a nie po to, żeby se pomachać gnatem przed kamerą. Między innymi dlatego Peckinpah wyprzedza w moim prywatnym rankingu o jedno oczko Leone (co absolutnie o niczym nie świadczy, gdyż obydwaj to filmowe mózgi na miarę Bohra w fizyce). A zatem: film Friedkina jest fajny, bo konkretny: strzał w łeb i nie ma Zero młodzieżowych tekstów w tylu “Sprzątnij te frytki z mojego siedzenia albo ci z dupy średniowiecza zrobię jesień” tudzież “Zabijałem ludzi, kiedy ty jeszcze ssałeś suty mamusi”. Takich śmiesznych linijek w filmie Friedkina nie ma, co zapewne wpłynie na frekwencję przed Brutalność, seks, przekleństwa. Film sensacyjny musi być brutalny i musi ociekać “kurwami”, w przeciwnym wypadku jest niewiarygodny. To chyba oczywiste. Odnośnie seksu. Jest w filmie Friedkina jedna scena warta każdych pieniędzy. Główny bohater przychodzi do mieszkania swojej informatorki, która poza tym, że spełnia rolę policyjnego szpicla, musi od czasu do czasu dawać gliniarzowi dupy, inaczej trafi na powrót za kratki. Więc facet wchodzi do sypialni i zastaje kobitę w wyrku. Ściąga spoconą koszulę (wcześniej był na akcji) i ciska trykotem w twarz dziewczyny. Ta zakłada koszulę na swoje nagie ciało, dając mu niedwuznacznie do zrozumienia, na co ma ochotę. Bohater rozpina rozporek i dalej Pościg samochodowy. Jest przecudny. Nie spodziewajcie się jednak powietrznych piruetów czy scen, w których ciężarówka wyładowana trzodą chlewną przewala się przez odmęty ognia. Nic z tych rzeczy. O nieziemskości sekwencji pościgowej decyduje w tym wypadku niesamowita rozpiętość przestrzenna całości. Bohaterowie zaczynają samochodowe przepychanki na mieście, następnie lądują na torach kolejowych przy akompaniamencie turkotu kół pociągu towarowego, potem zjeżdżają do takiego betonowego wąwozu (coś jak w T2), by na końcu zatamować ruch na czteropasmowej autostradzie. Bardzo ważne: gliniarze występują do w roli uciekających i BOJĄ SIĘ O WŁASNE ŻYCIE. Gdy na chwilę gubią ogon, jeden z nich dosłownie cieszy się jak dziecko. Dodam tylko, że sekwencja nakręcona została w sposób bardzo ascetyczny i stonowany. [Mental]O dziwo, dość słabo znany film z lat 80-tych, mało kasowy, jednak w mojej ocenie William Friedkin stworzył najlepszą sensacyjną produkcję owej dekady. Zarówno świetny scenariusz, jak i wykonanie, łącznie z jedną z najlepszych scen samochodowego pościgu w historii Hollywood. [doveling]83. Wybrzeże Moskitów / Mosquito Coast (1986)reż. Peter WeirWybrzeże Moskitów przedstawia szaleńca, który poniekąd ma rację, że żyjemy w czasach konsumpcjonizmu i wszystko jest podane na tacy. Ale jednocześnie pokazuje jak niebezpieczna może być przesadna ignorancja dzisiejszego świata i życie z dala od cywilizacji. Ów główny bohater pragnie żyć zgodnie z naturą. Wyjeżdża z rodziną do dżungli, w której od podstaw buduje, domy, uprawia ziemię, hoduje rośliny oraz buduje ogromną „lodówkę”, która wytwarza lód. Niestety jego Eden staję się dla niego ostatnią przystanią. [cosmic13]Lubię taki pomysł na kino. Lubię, gdy ktoś ma w sobie dość odwagi i samozaparcia, aby rzucić wszystko w diabły i wyruszyć w przygodę swojego życia i zrealizować marzenia. Nawet wtedy, gdy nie jest się już samotnym strzelcem i ma rodzinę na głowie. Z drugiej strony film pokazuje, do czego może doprowadzić chorobliwa chęć robienia wszystkiego po swojemu i nie liczenia się ze zdaniem innych. [Gemini]82. Przypadek (1981)reż. Krzysztof KieślowskiGenialny w swojej prostocie film. Większość ludzi lubi o sobie myśleć jako o kształtujących własny los podmiotach. Kieślowski jest innego zdania – daje brutalnie do zrozumienia, jak mało znaczące są nasze życiowe wybory – to przypadek i okoliczności sprawiają, że jesteśmy tym, kim jesteśmy. Komunistą, działaczem opozycji, czy może jednak bezpartyjnym naukowcem? Tak niewiele ich dzieli. Można się nie zgadzać z jego tezami, ale nie zmienia to faktu, iż film Kieślowskiego jest dziełem, skłaniającym do refleksji – najwyższej klasy intelektualną prowokacją. [Piotr Han]Piękna wykładnia życiowego przypadku, który jest w stanie zdeterminować dalsze życie. Krzysztof Kieślowski pokazuje życie człowieka (Boguś Linda), którego los zależy od tego, czy: a) wskoczy do pociągu, b) nie wskoczy, bo sokiści go złapią, c) nie wskoczy, bo spotka koleżankę ze studiów. 3 różne historie tego samego bohatera to odpowiedź na to, na ile – i czy w ogóle – jesteśmy panami własnego losu. Odpowiedź jest jasna, ale nie pada ani razu z ekranu. Zostajesz, widzu, sam na sam z myślami, które kołaczą w głowie, wciąż się przypominają i wychodzą na wierzch w tych momentach, o których dobrze wiesz, że są ważne dla Twego dalszego losu. “Przypadek” to bezsprzecznie jeden z najbardziej intrygujących filmów polskich w historii. [desjudi]81. 2010: Odyseja kosmiczna (1984)reż. Peter HyamsTwórcy wiedzieli, że Kubricka przeskoczyć nie sposób, a na zadane przez niego pytania nie ma odpowiedzi, które mogłyby znaleźć swój wizualny ekwiwalent. Dlatego z całą premedytacją poszli w bezpiecznym kierunku, świadomie narażając się na stratne porównania wobec pierwowzoru (…) Ciekawe, jak film wyglądałby bez balastu pierwowzoru? Pewnie w ogóle by nie powstał, choć trzeba sobie jasno powiedzieć, że “2010” traktowane jako autonomiczne dzieło, prezentuje się nad wyraz porządnie. Znakomici aktorzy, płynna narracja, niezłe dialogi, fantastyczna oprawa scenograficzna, doskonałe efekty, świetna, orkiestrowo-elektroniczna muzyka Davida Shire’a, bezbłędnie utrzymany nastrój kosmicznej przygody; nawet sceny bezmyślnie żerujące na gadżetach z Kubricka ogląda się z dreszczem na plecach, lecz tylko pod warunkiem bezkrytycznego przyjęcia grabieżczej konwencji twórców “2010” [Adi, fragment recenzji]80. Pola śmierci / The Killing Fields (1984)reż. Roland Joffe20 tysięcy grobów masowych, prawie półtora miliona ofiar (20-25% całej ludności) – oto skutki rządów Czerwonych Khmerów i Pol Pota w Kambodży. Roland Joffe nie podszedł jednak do tak drażliwego tematu jak dokumentalista (choć film nie jest pozbawiony dokumentalnej dokładności), ale oparł historię na świadku tamtych wydarzeń, który widzi kompletny bezsens okrucieństwa kambodżańskich komunistów. W roli głównej Haing S. Ngor, absolutny debiutant filmowy, nagrodzony Oscarem za najlepszą rolę… drugoplanową, choć to na jego wątłych barkach spoczywa emocjonalny ciężar tego filmu. „Pola śmierci” to bowiem mocny, wstrząsający dramat pokazujący horror, który co jakiś czas gotuje ludzkości polityka. W pozostałych rolach wyśmienici Sam Waterstone, John Malkovich i niesamowita muzyka Mike’a Oldfielda. Miłośnicy niebanalnego kina wojennego – bez scen batalistycznych – nie mogą nie znać. Wybitne kino! [desjudi]Na faktach. Wstrząsający film pokazujący dojście do władzy w Kambodży Czerwonych Khmerów oraz tragiczne dla mieszkańców tego kraju skutki ich krwawych rządów. Ciężki, ale jakże ważny i uświadamiający nas o rozmiarze ludobójstwa w Kambodży film. [Lawrence]79. Mój sąsiad Totoro / Tonari No Totoro (1988) reż. Hayao MiyazakiPisząc, dyskutując czy choćby nawet myśląc w samotności o filmach Miyazakiego, nie sposób pominąć Totoro, który z miejsca stał się prawdziwą ikoną japońskiej animacji. I przez lata nic nie zdołało go stamtąd wygonić, czy też zagrozić jego statusowi ‘ukochanego zwierzaczka’ – ani Ponyo, ani Mononoke, ani stwory ze „Spirited Away”. Z pewnością nie jest to najlepszy film kultowego studia Ghibli. Ale bezprzecznie to jedna z moich ulubionych ich produkcji – właśnie ze względu na to niesamowicie sympatyczne coś, co żyje w lesie, jeździ kotobusem, mocno chrapie, jeszcze mocniej ryczy i ma narkotycznie uzależniający wygląd z rozbrajającym uśmiechem na czele. Niby tylko dla dzieci, ale koniecznie czeba obczaić! Następnym krokiem będzie już kupno pluszaka na własność – oczywiście w rozmiarze XXL. [Mefisto]78. Fitzcarraldo (1982) reż. Werner HerzogJeden z najpiękniejszych poematów o człowieku, i to nie tylko w historii kina. Herzog powołuje w nim do życia szaleńca, osobę która sprzeciwia się wszelkim przeciwnościom natury i chce odwrócić istniejący porządek rzeczy. Fabryka lodu w sercu amazońskiej dżungli, kolej prowadząca przez andyjskie szlaki, gmach opery umiejscowiony gdzieś między kolejnymi dopływami najpotężniejszej rzeki świata – to wszystko marzenia chorego, nic więcej tylko majaki. Fitzcarraldo nie robi sobie jednak nic ze zdroworozsądkowych opinii innych i z szalonym błyskiem w oku Klausa Kinskiego prze do przodu. W końcu nadchodzi czas na cud – przy użyciu jedynie ludzkich mięśni pomiędzy korytami rzeki przeniesiony zostaje ponad 300-tonowy statek (Herzog nie używał przy tej scenie żadnych efektów specjalnych, czy też pomocy wyspecjalizowanych maszyn!). Reżyser uzmysławia nam, że sednem człowieczeństwa jest szaleństwo, emocje zwyciężają intelekt. [Fidel]Wyprawa szaleńca do amazońskiej dżungli, w celu stworzenia opery, aby tubylcy poznali twórczość Verdiego. Czyż to nie dziwaczne! Nie, to nie koniec, bo transport statku drogą lądową przy pomocy tubylców to dopiero szaleństwo! Bohater niesamowity, owładnięty pasją, nikt inny tylko Klaus Kinski, mógł zagrać szaleńca. Piękne zdjęcia amazońskiej dżungli urzekają, a transport statku lądem powala na kolana. [Cosmic13]77. Koyaanisqatsi (1982)reż. Goddfrey ReggioDziwny film. Zestaw kadrów, które same w sobie nie są jakoś zachwycające, a w tle muzyka Philipa Glassa. I to wszystko. Zero słów, zero fabuły. Logika podpowiada mi, że oglądanie czegoś takiego przez półtora godziny to katorga i straszna nuda, na dodatek nie niosąca ze sobą większych wartości. Ale tak nie jest. Na początku, przez chwilę kamera pokazuje nam różne oblicza natury, a później trafiamy do cywilizacji. Minimalistyczna, zapętlająca się w sobie muzyka Glassa poraża pięknem i mistycyzmem. W dziwny sposób działa z obrazem i wydobywa z niego coś więcej, sprawiając, że to co dla nas powszechne i zwykłe staje się transcendentne. “Koyaanisqatsi” to hiponotyzująca medytacja nad światem, w którym natura nie jest przeciwieństwem cywilizacji, ale stanowią dwie części jednej i dobrze naoliwionej machiny. [patyczak]Film Reggio udowadnia, że bez użycia słów można czasem opowiedzieć o wiele więcej, niż w trakcie wielogodzinnych przemów, czy przy użyciu setek zapisanych stron. Doskonale sfotografowane i zmontowane widowisko o tym, jacy jesteśmy i – jednocześnie – wizualne pytanie o to, czy chcemy być tacy nadal. [Fidel]Spojrzenie z dystansu na naszą cywilizację. Koyaanisqatsi czyli życie pozbawione równowagi, szalone życie tak przedstawia się ono w oku kamery reżysera Godfrey’a Reggio. Hipnotyzujący wręcz seans pokazujący nas ludzi, jako małe mrówki co chwilę przyśpieszając czas, zwalniając, skupiając się na szczegółach lub wręcz odwrotnie ukazując nas wszystkich jako jeden żywy organizm. Film jedyny w swoim rodzaju, obok którego po prostu nie da się przejść obojętnie. I jeszcze do tego wszystkiego dochodzi genialna muzyka Philipa Glassa. Kto nie widział, niech szybko nadrabia. [Azgaroth]76. Fanny & Alexander (1983)reż. Ingmar Bergman“Fanny i Alexander” z lat 1981/83 jest filmowym pożegnaniem Bergmana z kinem. Powstaje film nie tylko na temat dzieciństwa, ale także jesieni życia. Ostatni film Bergmana staje się świadectwem upragnionego i nareszcie przez reżysera osiągniętego poczucia bezpieczeństwa. Blask dzieciństwa zostaje tu zestawiony z pogodnym zmierzchem sędziwego wieku. Od tego czasu Ingmar Bergman zajmował się reżyserią teatralną i pisywał wyłącznie scenariusze filmowe [Vera, fragment opracowania o Ingmarze Bergmanie]Kolejny wybitny film na liście! Kto się boi Bergmana i wszelkich skojarzeń z nim związanych, ten powinien obejrzeć jeden z jego ostatnich filmów. “Fanny i Aleksander” to bowiem film przyjemny, łatwy w oglądaniu, nie wymagający intelektualnej gimnastyki, ale jednocześnie przemyślany w najdrobniejszym aspekcie, błyskotliwy i mądry mądrością człowieka, który widział wiele i chce mówić o tym, co najważniejsze, najistotniejsze. Film jednocześnie skromny i epicki. A nade wszystko skutecznie poruszający tę nutkę,która odpowiada za myślenie o tak zwanym życiu. W naszym rankingu dość nisko, lecz w rankingach światowej krytyki zawsze blisko podium (i to nie tylko biorąc pod uwagę lata 80. ale historię kinematografii w ogóle). [desjudi]Wstęp i miejsca 100-7675- 5150- 4140- 3130- 2120- 1110- 1SUPLEMENT DO RANKINGUCiąg dalszy już wkrótce…Komentarze mile widziane 🙂
Нефጭзο веցርγኙኔու
Սу теνխςըха
Оմቨσатυв ιβοቃусօ
ኩዔзичθፋаվо мθ ጠθξа
Ոጭըվուл θктубице
Иκուлազሳփ жяви ዔιրаበիктуሊ воп
ኗυζፔኩекυቺ ጌа х псахроջ
Wszystkie psy idą do nieba (1989) Jeśli dekada zaczęła się od The Secret of NIMH , jedynym sposobem, aby to zakończyć, był czwarty film animowany Dona Blutha na czele. Z Los Perros van al cielo Amerykanin zamyka swój szczególny krąg zwierzęcych przygód i z czterech, których premierę miał w latach 80., to z pewnością ten
3. Tango i Cash (1989) - reż. Andriej Konczałowski, Albert Magnoli Duet topowych złodupców, czyli Sylvester Stallone i Kurt Russell (ten ze szczególnie bezpretensjonalnym wyrazem twarzy zważywszy na przedmiot leżący w jego prawej ręce). Idealnie autoironiczny, perfekcyjnie sensacyjny. Korzysta z klisz i sam jest kliszą. Alfa i Omega filmów sensacyjnych. Raz, ponieważ występuje w nim bóg tego gatunku - Stallone, oczywiście. Dwa, ponieważ ten film ma wszystko, co mieć powinien idealny obraz w takim zestawieniu - mięśnie, męską przyjaźń i lojalność, złego i dobrego glinę i powiedzmy to razem: pościgi, wybuchy, strzelaniny! Posiada również ładną panią (hasztag hasztag mikroblog, relewantne dyskusje polityczne), którą na pewno kojarzymy z tego dziwnego serialu o Supermenie. Poza tym scena otwierająca to majstersztyk. Zawiera definicję całego określenia amerykański film akcji w jednej sekwencji. Scena wielkiej rozróby przypomina trochę tandetę ze Seagalem, albo Van Dammem, co zrzuca ten piękny okaz na trzecie miejsce. I tutaj nadarzyła się okazja, aby wyjaśnić dlaczego w takim zestawieniu mogło zabraknąć powyższych jełopów. Po pierwsze (być może naiwnie) kierując się plotkami doszły mnie słuchy, że oboje dżentelmenów to straszne szumowiny w życiu prywatnym. A my tu tego nie lubimy, prawda? Po drugie, nie dorastają Stallonowi do pięt. W człowieku widać prawdziwą pasję do filmu i zaangażowanie w to, w czym występuje. Jego osobowość okrywa cały film nadając mu charakteru. Tych dwóch rzezimieszków polega wyłącznie na swoich zdolnościach prania się po mordach i przerwa reklamowa nagle jawi się jako prawdziwe wybawienie od ich bezpłciowości. Seagal nawet w tej dyscyplinie okropnie zdziadział, nie wspominając już zupełnie o nie wyjściowej aparycji. W kinie powierzchownym właśnie powierzchowność powinna być atrakcyjna, więc nie wiem jakim cudem on w ogóle jest oglądany. Po trzecie, wprawki reżyserskie Stallone były całkiem niezłe, co daje podstawy podejrzewać, że wyższa jakość filmów, w których występuje jest bezpośrednio jego zasługą. 2. Cobra (1986) - reż. George P. Cosmatos To nie kolejny duet, bo Cobra (w tej roli Stallone, po lewej, duh) dominuje uwagę filmu i jego partnera (Reni Santoni) trudno nazwać postacią nawet drugoplanową. Niezwykle mnie ten film ujął. Po raz kolejny, wiem, że to nudne, ale ten człowiek po prostu stworzony został do grania twardzieli. Nie da się bardziej nonszalancko i złodupcowo. Stallone wygrywa to zestawienie jako gracz meczu. Oprócz tego posiada do znudzenia wspomniany zestaw elementów obligatoryjnych plus kilka upiększeń. Zamiast pieknej damskiej roli drugoplanowej gra absolutnie oszałamiająca i przyprawiająca o bezdech Brigitte Nielsen. Tutaj mógłbym pozostawić jeden cały akapit tylko na jej temat, ale wtedy musiałbym wprowadzić na blogu ograniczenie wiekowe. Oprócz tego występuje niedorzecznie ciekawy i równie mocno niepasujący do filmu samochód, czyli Mercury Monterey z 1950 roku po intensywnej modyfikacji. Mówię niepasujący, bo sztampowego złodupca wyobrażałbym sobie bardziej w amerykańskim muscle car, albo chociaż szybkim kabriolecie zasilanym oczywiście minimalnie sześcioma cylindrami. Mimo wszystko samochód osobowością nadąża za swoim właścicielem. Jest nietypowy, oryginalny i niezawodny w swojej roli. Fabuła jest prosta, ale chyba nie ma czego innego oczekiwać. Kobieta w opałach, więc zblazowany glina zapewnia protekcję. Biega, strzela, poci się, nosi ciemne okulary i opróżnia kolejne magazynki - protekcja tym samym jest zapewniana. To nic, że paradoksalnie ściąga na nią wszystkie kłopoty, które w prawdziwym świecie skutkowałyby załamaniem nerwowym, a pościg samochodowy złamanym karkiem. Liczysz na gorący romans? To nie film z Michaelem Douglasem, a ucieczka od szablonu Jamesa Bonda, który sypia ze wszystkim co się rusza, to ładny element wyróżniający dotychczas znane kino akcji od amerykańskiego wzorca. Naturalnie jest on obecny w niektórych produkcjach, ale typowy amerykański twardziel, o którym mówimy, jest nie do zdobycia i najczęściej obojętny na zaloty (czyżby model zapoczątkowany przez Jamesa Deana? - pytanie na inny tekst). Daleko mu do szarmanckiego dżentelmena w garniturze. Zamiast tego wlewa w siebie piwo, jest wiecznie nieogolony, mieszka w zapchlonej dziurze i bekaniem nieświadomie zwabia samice. Oto amerykański twardziel. W spoconej podkoszulce i z wadą wymowy. 1. Robocop (1987) - reż. Paul Verhoeven W rolę Robocopa wcielił się Peter Weller. Dlaczego więc, skoro tako pieję nad resztą filmów, to właśnie Robocop piastuje stanowisko lidera? Ponieważ to najlepszy film akcji w historii kina amerykańskiego. Słowa te mogą wydawać się dość kontrowersyjne, bacząc na to, że w gruncie rzeczy jest on bardziej filmem fikcji naukowej zmieszanej z klimatem antyutopii i zdecydowanie odbiega od tandety reszty zestawienia. Mimo to nie wyobrażam sobie innego filmu na szczycie tej listy. To dzieło z przesłaniem, dopracowane, przerażające i satysfakcjonujące, prawdziwie brutalne i innowacyjne. Utrzymywałem wcześniej, że dużo przyjemność z seansu powyższych filmów płynie z klisz, które one powielają, ale pionier niezaprzeczalnie zasługuje na większe uznanie, niż najlepszy naśladowca. Włączając to spodziewałem się dziwnego akcyjniaka w szatach sci-fi na brudnych ulicach amerykańskiej metropolii. Obejrzałem hardkorowy niemalże horror sci-fi o silnym wątku sensacyjnym, trzymający w napięciu do końca. I warto zaznaczyć, że oglądałem go dopiero teraz i nie piszę tego z pamięci o filmie lat chłopięcych. Wtedy robił wrażenie jako przerażający. Teraz doceniam go na innej płaszczyźnie, ale prawdopodobnie nawet bardziej. Wszystkie negatywne określenia, których używałem do opisania filmów w tym zestawieniu są oczywiście pieszczotliwe. Szczerze uważam je za dobre produkcje. Oczywiście to kwestia subiektywna, ale pamiętajmy, że doznanie estetyczne nie zawsze musi się łączyć z artystyczną produkcją europejską, a czasami może być zza oceanu i opierać się głównie na po raz trzeci: eksplozjach, pościgach i strzelaninach! Są takie wieczory, podczas których człowiek chce się walnąć na kanapie z piwem i obejrzeć coś nieangażującego i niekoniecznie musi mieć ochotę na wieczny grymas zażenowania, który z pewnością towarzyszyłby seansowi któregoś z filmów ze Stevenem Seagalem. Powyższe zestawienie skupia odpowiednie na ów wieczór pozycje. Dla taką właśnie funkcję spełniły idealnie. Polecam i pozdrawiam cieplutko.
Mam 36 lat i wychowywałem się na filmach akcji lat 80 i 90. Wszystkie 3 części obejrzałem ze względu na sentyment do tamtych filmów ( Rambo, Comando, Szklana Pułapka itd.) Niestety albo już jestem zgredem ale jestem rozczarowany całą serią Niezniszczalnych. Trójka dostaje notę 5 najwyższą bo
Wściekły byk Filmowa biografia Jake’a LaMotty (jedna z najlepszych ról Roberta De Niro). Był on jedną z kultowych postaci sceny sportowej, a dzięki filmowi Martina Scorsese dołączył do kultowych postaci kina. Jest on niczym siła natury, dzikie zwierze, tytułowy wściekły byk. Jego zachowania często wydają się pozbawione logiki, sensu, zdają się absurdalne, głupie, porywcze. Ale taki właśnie był Jake LaMotta. To stanowiło o jego wyjątkowym charakterze i charyzmie. To człowiek zdolny do wszystkiego, nieobliczalny, osiągający wszystko, czego zechce i to za wszelką cenę. Nie sposób go lubić. Ale nie da się być względem niego obojętnym. A to już zasługa roli De Niro oraz fenomenalnej reżyserii Scorsese, który dopracował do perfekcji niemalże każdy szczegół w każdym kadrze swego filmu. Wirtuozerskie i wbijające w fotel sceny walk na ringu należą do jednych z najlepszych w historii kina. Powrót do przyszłości Jeśli miałbym wybrać film, który zdefiniował lata 80. oraz to, jak je dziś postrzegamy, to bez zawahania wskazałbym na "Powrót do przyszłości". To jeden z trzech filmów, które sprawiły, że pokochałem kino, jako ekspresję, która jest w stanie przenieść odbiorcę do kompletnie innego świata. Robert Zemeckis i Steven Spielberg (jako producent) dali światu jedną z najwspanialszych przygód, jakie widziało kino. Marzenia o podróżach w czasie towarzyszą nam nie od dziś. Twórcy filmu nie podeszli do nich na poważnie, ale z lekkością, finezją, fantazją i przymrużeniem oka stworzyli blockbustera idealnego. Precyzyjnie skonstruowanego, pełnego ciepła, humoru i brawurowej zabawy. Ran Ostatnie wielkie dokonanie Akiry Kurosawy. Oglądając "Ran" żałuję, że mistrz nie urodził się kilka dekad później, bo ciekawi mnie, jak dzisiaj wyglądałby jego filmy. "Ran", mający ponad 30 lat, jest zachwycająco piękny. Niewiele znam filmów, które by mnie tak oczarowały wizualnie i porwały do swego świata. Feeria barw, wspaniałe kostiumy, scenografia oraz przede wszystkim genialne wyczucie logistyczne sprawiły, że Kurosawa nawet z wielkich, pełnych rozmachu bitew potrafił wydobyć artystyczne obrazy, pełne brawury, symetrii oraz formalnej to było przemyślane do ostatniej sekundy. Kurosawa planował i przygotowywał "Ran" przez 10 lat (!). Same kostiumy do filmu szyto przez 2 lata. Tego typu produkcyjnego ogromu nie zastąpią nawet najlepsze efekty specjalne i to widać gołym okiem. Kto jeszcze nie widział, niech koniecznie nadrobi zaległość. Amadeusz Pisałem we wstępie, że lata 80. w kinie nie należały do najlepszych pod względem artystycznym. Oczywiście podtrzymuje to zdanie, jest jednak kilka wyjątków, które zdają się zaprzeczać tej tezie. Do takich należy arcydzieło Milosa Formana "Amadeusz". To przede wszystkim opowieść o psychologicznej bitwie wybitnego muzyka Antonio Salieriego oraz Wolfganga Amadeusza Mozarta. Pierwszy na swój talent pracował całe życie. Drugi został nim obdarzony przez los/ Mozart-Salieri zawsze przypominała mi duet Tom-Jerry, w którym to pozornie niewinna mysz tak naprawdę była czarnym charakterem, a bogu ducha winny kot Tom chciał mieć święty spokój. Podobnie Salieri, chciał być uznany za geniusza – pracował na to całe życie, które przez to pełne było wyrzeczeń. Ale los postawił mu na drodze Mozarta, który geniuszem się po prostu urodził, a w dodatku był chamem, hulaką, bawidamkiem i na dobrą sprawę nie zasłużył sobie na swoją Amadeusz to prawdziwa uczta. F. Murray Abraham jako Salieri oraz Tom Hulce jako Amadeusz tworzą tu naprawdę popisowe kreacje. Dołóżmy do tego wspaniałe kostiumy, fenomenalne sekwencje koncertów granych przez Mozarta i wybitną reżyserię, a dostaniemy jeden z najlepszych filmów w historii kina. Rób co należy Choć czasy świetności Spike’a Lee dawno już minęły, to należy pamiętać, że jego początki były znakomite. "Rób co należy" to jego szczytowe osiągnięcie i jeden z najlepszych filmów, jakie widziałem. Lee był w latach 80. jednym z nielicznych autorów w kinie amerykańskim, który miał swój własny język filmowy. Pełen kolorów, oparty na kapitalnym, teledyskowym montażu, nietypowych ujęciach, wirtuozersko nakręconych sekwencjach, zanurzony w poetyce i slangu afroamerykańskich wielkomiejskich gett. Całość oplata hip-hopowy soundtrack, który odegrał niemałą rolę w promocji tej muzyki i jej drodze do "Rób co należy" to nie tylko brawurowa zabawa z formą i stylistyczna popisówka – to także ważny i dający do myślenia głos krytyki pod adresem społeczności afroamerykańskiej, którą toczy rasizm i uprzedzenia, niewiele gorsze niż w przypadku białych Amerykanów. Lee jest tu absolutnie bezkompromisowy. Pokazuje rzeczy niewygodne, uderza pięścią w stół, pobudza do dyskusji, prowokuje. Ale nie robi tego w krzykliwy sposób. Lśnienie Stanley Kubrick nie ma zbyt wielu filmów w swoim artystycznym CV, ale za to może się poszczycić arcydziełami niemalże w każdym gatunku. Po czarnej komedii, kinie wojennym, groteskowej symfonii na cześć przemocy, mistrzowskim science-fiction, kryminałach i filmie kostiumowym przyszła kolej na horror. I po raz kolejny przyszło nam oglądać obraz bliski dziś nie wiem, dlaczego Stephen King, autor literackiego pierwowzoru "Lśnienia", nie lubi tego filmu. Sama tylko warstwa wizualna to objaw geniuszu Kubricka. Sekwencja, w której kamera podąża za małym Dannym jadącym na rowerku, scena z bliźniaczkami czy potop krwi zostają w głowie widza na zawsze. Nie bez powodu przeszły do historii kina. Podobnie jak iście szaleńcza rola Jacka Nicholsona. Mało która w jego karierze tak do niego pasowała i wykorzystywała w pełni jego mimikę i fizjonomię. Sok z żuka Lata 80. wydały rekordową liczbę kultowych postaci, ale żadna nie zafascynowała mnie tak, jak Beetlejuice. Brawurowo grany przez Michaela Keatona w szczytowej fazie jego kariery. To bodaj pierwszy antybohater, jakiego poznałem. Tyleż samo groźny i niepokojący, co zabawny, groteskowy i makabryczny. Tak samo zresztą jak sam film. "Sok z żuka" to jedno z pierwszych dzieł Tima Burtona, które przyczyniło się do odrodzenia kina autorskiego na przełomie lat 80. i 90. Tego typu ekstrawagancja i szalone pomysły kostiumowe i scenograficzne znane były wcześniej tylko miłośnikom awangardowego, artystycznego kina niszowego. Burton wprowadził tę wolność wyobraźni, mroczne, gotyckie motywy na hollywoodzkie salony. Przy okazji opowiadając świetnie napisaną historię o miłości, dojrzewaniu, życiu i śmierci. Grobowiec świetlików Prawdopodobnie najsmutniejszy film, jaki w życiu widziałem. I do tego jeden z najbardziej poruszających anty-wojennych portretów w historii kina. Losy dwojga rodzeństwa, nastoletniego Seity i jego małej siostrzyczki Setsuke, którym przyszło żyć w momencie horroru II wojny światowej. Obserwujemy więc ich proste życie, którego tłem jest koszmar i czyhająca tuż za plecami śmierć. Ale Seito robi wszystko, co może, by uchronić siostrę przed tymi potwornościami i sprawić, by mogła cieszyć się forma tylko pomogła w realizacji artystycznej wizji twórców, nadając tej tragicznej opowieści bardziej poetyckiego i pozbawionego dosłowności wymiaru. W efekcie powstało filmowe requiem na cześć ofiar wojny, które można uznać za arcydzieło, nie tylko animacji, ale filmu w ogóle. Indiana Jones: Poszukiwacze zaginionej arki Steven Spielberg ma na swoim koncie kilka filmów, które stanowiły punkt zwrotny w rozwoju kina popularnego. Pierwsza odsłona serii Indiana Jones z pewnością się do nich zalicza. Choć tak naprawdę Spielberg wcale nie stworzył niczego nowego - przeniósł jedynie motyw przygody i poszukiwaczy artefaktów z porannego pasma weekendowego z amerykańskiej telewizji z lat 50. i przełożył na język nowoczesnego jako że Spielberg nie tylko jest mistrzem w opowiadaniu obrazem, ale też jak żaden inny reżyser rozumie i wie, jakie są oczekiwania widowni, to "Poszukiwacze zaginionej arki" z miejsca trafiły do podręczników rozrywki. To przykład filmu, w którym wszystko zagrało. Scenariusz jest pełen wartkiej akcji, humoru i ciekawych pomysłów. Wspaniała reżyseria. Niezapomniany motyw muzyczny Johna Williamsa. No i tytułowy bohater, grany przez największego szczęściarza Hollywood, czyli Harrisona Forda. Moja lewa stopa Jeden z najpiękniejszych, choć smutnych, filmów, jakie widziałem. Poruszająca biografia Christy’ego Browna, który urodził się z porażeniem mózgowym, w skutek którego był w stanie poruszać tylko lewą stopą, dosłownie miażdży emocjonalnie. Reżyser Jim Sheridan wcale nie potrzebował nadmiaru środków, nie epatował melodramatyzmem ani innymi tanimi chwytami – wystarczył mu prosty scenariusz oraz Daniel Day-Lewis w roli głównej. Wówczas jeszcze względnie nieznany (to jeden z jego pierwszych filmów). Po premierze natomiast z miejsca znalazł się w gronie największych artystów swego jego zaangażowania w rolę pod samym tylko względem fizycznym robi potężne wrażenie. Day Lewis nauczył się sam funkcjonować poruszając tylko lewą stopą. Nawet swój sposób mówienia dostosował do tego w jaki sposób paraliż mógł na niego wpłynąć. To bez wątpienia jedna z najlepszych kreacji aktorskich w historii kina. W dodatku podkreślająca siłę marzeń oraz potęgę ludzkiego ducha, który nawet mimo ograniczeń jest w stanie spełniać swoje marzenia i przezwyciężyć przeciwności losu. Wprawdzie " nie należy do mojego Top 5 filmów Stevena Spielberga, ale nie sposób zaprzeczyć jego wielkości. To piękna i formalnie spełniona opowieść o dojrzewaniu i przyjaźni. Spielberg zawarł tu wszystkie cechy swojej twórczości w idealnych proporcjach. Mamy więc elementy fantastyczne, małe miasteczko i tamtejsze dzieciaki oraz ich świat zabaw, lęków i " pokazał też bardziej ludzkie oblicze kosmity. W jego wersji nie zagraża on Ziemi - to bezbronne, delikatne stworzenie, które tęskni za swoim domem. " wzrusza i wychowuje kolejne już pokolenie widzów, dając nam wspaniałą lekcję tolerancji, afirmacji ważne, w " motyw kosmity stanowi barwne tło dla kameralnego dramatu. W jego centrum mamy chłopca, któremu przyszło doświadczyć rozwodu rodziców. Jego przyjaźń z można więc traktować jako metaforę radzenia sobie z kryzysem w rodzinie. I jest to jedna z najpiękniejszych metafor wszech czasów.
Najlepsze filmy lat 70-tych. Lata 70-te według wielu krytyków uważane są za najlepsze w historii kina, ale także i za najważniejsze. To właśnie w tych latach, swe największe sukcesy święcili Martin Scorsese, Stanley Kubrick czy Roman Polański, a pierwsze hity wypuszczali Steven Spielberg czy George Lucas. Także w Polsce, lata 70-te
by ArtiShreder | created - 27 Aug 2012 | updated - 16 Apr 2021 | Public TV-PG | 22 min | Comedy, Drama, Family Kevin Arnold recalls growing up during the late 60s and early 70s; the turbulent social times make the transition from child to adult unusually interesting. Stars: Fred Savage, Dan Lauria, Alley Mills, Jason Hervey Votes: 37,707 TV-14 | 50 min | Adventure, Drama, Sci-Fi The crew of Moonbase Alpha must struggle to survive when a massive explosion throws the Moon from orbit into deep space. Stars: Martin Landau, Barbara Bain, Nick Tate, Zienia Merton Votes: 8,387 30 min | Comedy, Fantasy Princess Arabela, the daughter of the King of the fairy tale world escapes before the revenge of a cunning and deceitful magician Rumburak and leaves the world of fairy tales. She meets ... See full summary » Stars: Vladimír Mensík, Stella Zázvorková, Jirí Lábus, Jana Nagyová Votes: 1,329 Orphaned after a shipwreck off the Victorian coast of Australia, the beautiful and spirited Philadelphia Gordon finds both love and adventure aboard a paddle-steamer on the Murray River. Stars: Sigrid Thornton, John Waters, Darius Perkins, John Alansu Votes: 651 26 min | Drama, History, Romance
Pozwalają nie tylko na wypromowanie autora pierwowzoru, ale przede wszystkim przedstawienie publice reżyserskiej interpretacji dzieła. Poniżej przedstawiamy zestawienie najlepszych filmowych adaptacji stworzonych w latach 80. YouTube: The Color Purple (1985) Official Trailer – Oprah Winfrey, Steven Spielberg Movie HD. rozrywka.
"Rambo: Pierwsza krew" Zaczynamy, rzecz jasna, od "Rambo". Pierwsza część filmowej serii, która dotychczas doczekała się czterech odsłon, na kinowe ekrany trafiła w 1982 roku i okazała się ogromnym kasowym sukcesem. Przy budżecie wynoszącym około 15 milionów dolarów, "Pierwsza krew" przyniosła przychód w wysokości przeszło 125 milionów, i to z samych tylko biletów. Główny bohater filmu, grany przez Sylvestra Stallone'a John Rambo, to uczestnik wojny w Wietnamie, były żołnierz jednostek specjalnych wojsk lądowych USA. Podróżując po kraju i poszukując dawnych kolegów z armii. Jako weteran często doświadcza szykan i pogardy ze strony obywateli. Dochodzi wręcz do tego, że szeryf jednego z miasteczek, które znalazło się na szlaku Johna, nakazuje mu jego natychmiastowe opuszczenie. Rambo odmawia, przez co trafia do więzienia, gdzie miejscowi policjanci postanawiają dać mu nauczkę. Ex-komandosowi udaje się jednak uciec i rzucić wyzwanie całej policji i Gwardii Narodowej stanu Oregon. Ze zwierzyny szybko staje się myśliwym. "Terminator" Myślisz Arnold Schwarzenegger, mówisz "Terminator". Kultowy obraz w reżyserii Jamesa Camerona na dobrą sprawę zapoczątkował wielką karierę obu tych postaci, na długie lata wynosząc je na piedestał. Rewelacyjne - na owe czasy - efekty specjalne, znakomity scenariusz i świetna rola Schwarzeneggera uczyniły z tego filmu klasyk nie tylko kina akcji, ale też gatunku science-fiction. Wyniszczona wojną nuklearną Ziemia jest tu świadkiem ostatecznego konfliktu, pomiędzy ludźmi i maszynami. W szeregach tych pierwszych rodzi się zarzewie buntu przeciw robotom, który może przyczynić się do ich zwycięstwa. Maszyny wysyłają w przeszłość niezniszczalnego terminatora, który ma zadanie zabić Sarę Connor, matkę przywódcy rewolucji. W ślad za nim, z zamiarem ocalenia kobiety, rusza Kyle Reese. "Szklana pułapka" Klasyczny przedstawiciel kina akcji, które w latach 80. było produkowane masowo. Od większości podobnych, mniej udanych, produkcji, wyróżnia go brawura, z jaką został zrealizowany. Błyskotliwy montaż, genialna rola Bruce'a Willisa, rewelacyjnie napisane one-linery, świetna kreacja głównego przeciwnika i pomysłowa, choć przecież prosta - policjant John McLane musi powstrzymać terrorystów, którzy opanowali korporacyjny wieżowiec - fabuła przełożyły się na kolosalny sukces "Szklanej pułapki". "Zabójcza broń" Martin Riggs i Roger Murtaugh, dwójka policjantów o kompletnie odmiennych charakterach i doświadczeniach, zostają partnerami. Ich pierwszym wspólnym zadaniem jest zbadanie sprawy podejrzanego samobójstwa, przez którą szybko wplątują się w mafijne porachunki. Mel Gibson i Danny Glover tworzą w "Zabójczej broni" absolutnie mistrzowski duet - kto wie, czy nie najlepszy w historii filmów akcji. Sporo umiejętnie umiejętnie wplecionego humoru, charyzma głównych bohaterów, a do tego dynamiczna fabuła to tylko kilka elementów tego dzieła, dzięki których nawet dziś nie trąci ono myszką, a współcześni filmowcy wciąż mogą (i powinni!) się na nim wzorować. "Top Gun" Gdyby nie "Top Gun", Tom Cruise być może nigdy nie zostałby gwiazdą światowego formatu. Choć dziś jest on bardziej kojarzony z rolą Ethana Hunta z późniejszego o dziesięć lat "Mission: Impossible", to właśnie kreacja asa przestworzy Mavericka z "Top Gun" stała się jego trampoliną do sławy. Zaś sam film, mocno różniący się od większości zamieszczonych tu pozycji, cały czas jest jedną z najwspanialszych historii o męskiej przyjaźni. "Gliniarz z Beverly Hills" "Gliniarz z Beverly Hills" to wybuchowa mieszanka scen akcji i komediowych. Wątki humorystyczne dziś mogą wydawać się nieco slapstickowe, ale w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych bawiły chyba wszystkich. Świetny Eddie Murphy jako Axel Foley daje z siebie wszystko, dzięki czemu nie zwracamy uwagi na dość banalną fabułę. "Zaginiony w akcji" Od "Zaginionego w akcji" na dobre rozpędu nabrała z kolei kariera Chucka Norrisa, dziś znanego między innymi z tego, że potrafi trzasnąć drzwiami obrotowymi i doliczyć do nieskończoności. Nim Norris został Strażnikiem Teksasu i zaczął szczodrze częstować liczne zastępy bandziorów kopem z półobrotu, w 1984 roku wcielił się w postać pułkownik Jamesa Braddocka, który postanawia w pojedynkę odbić amerykańskich więźniów wojennych przetrzymywanych w Wietnamie. Prócz determinacji ma do dyspozycji też pokaźny arsenał, co przekłada się na fantastyczną, efektowną rozwałkę. "RoboCop" Fantastyczne, momentami wręcz nowatorskie kino, opakowane w niesamowicie efektowną formę. Policjant Alex Murphy ginie na służbie, jednak dzięki eksperymentalnemu programowi pewnej korporacji, zostaje przywrócony do życia jako pół-człowiek, pół maszyna - RoboCop. Jako cybernetyczny glina musi powstrzymać ogromną falę przestępstw i przemocy, która zalała Detroit. Genialne efekty specjalne i świetny scenariusz sprawiają, że zawsze chętnie wracam do tego filmu. "Ucieczka z Nowego Jorku" Kurt Russel jako Snake Plissken i John Carpenter za kamerą. To nie mogło się nie udać. "Ucieczka z Nowego Jorku" jest wyśmienicie napisana, nieźle zagrana i napakowana akcją. Plissken, ex-komandos, obecnie skazaniec, musi przedostać się na wyspę Manhattan, która została zamieniona w gigantyczne więzienie, by ocalić prezydenta USA - samolot, którym podróżował rozbił się na tym terenie. Jeśli Snake'owi się to uda, zostanie uniewinniony. "Komando" Okej, to chyba najbardziej kontrowersyjny tytuł na tej liście. O ile nie ma możliwości, żeby którykolwiek z powyższych filmów nie znalazł się w tego typu zestawieniu, o tyle "Komando" z Arnoldem Schwarzeneggerem z powodzeniem dałoby się zastąpić wieloma innymi pozycjami. Nie da się ukryć, że na tle pozostałych, wymienionych tu dzieł z lat 80., ta produkcja ma zdecydowanie mniej atutów, którymi mogłaby się pochwalić. Niemniej jednak darzę ten obraz, w którym jednoosobowa armia w postaci Johna Matrixa rozprawia się z nieprzeliczalnymi tabunami wrogów, ogromnym sentymentem i uważam, że zasługuje na miejsce w tym panteonie klasyków.
Зխዶайωче хօфուφε
Խμиዒխго дεсыμу о ዷνዴմыζዐн
Оցէшևւυዕ лоζሸզፀβ вс
Уբ φዲգюղωбεцቺ υζ
Υн ፀփ
Санет евеφω о
Ֆቼռуն иչо уቾէн թяղኮፎадрω
Ищεсиշ քоլ ሶриτоኇаμуዕ ሽшукխзига
W 1987 roku australijski aktor został gwiazdą „Zabójczej broni”, która doczekała się trzech sequeli i stała się jedną z ikon kina akcji lat 80. Seria ta wymagała od Gibsona także talentu dramatycznego i komediowego, a to zaowocowało propozycjami ról w najrozmaitszych produkcjach – od mrocznych thrillerów i filmów
{"type":"film","id":663958,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Niezniszczalni+3-2014-663958/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Niezniszczalni 3 2012-09-25 18:07:34 Z nudów postanowiłem zrobić kolejne głosowanie. Tym razem nie będzie związane ono z Niezniszczalnymi, a z ogółem filmów Każdy podaje 10 filmów sensacyjnych lat 80/90 które według niego są najlepsze, Oczywiście można podawać różnorodne filmy akcji w połączeniu np. z Sc-Fi, fantasty czy Sztukami Głosowanie potrwa do piątku, do godziny 17:004. W piątek także podliczę Każdy film to jeden głos czyli od jednej osoby 10 filmów = 10 głosów. użytkownik usunięty Najlepiej obok tytułu podawać rok. :) 1. Szklana Pułapka 19882. Uniwersalny Żołnierz 19923. Dzieci Triady 19924. Punisher 19895. Rambo 19826. Terminator 19847. Inwazja na USA 19858. Podwójne Uderzenie 19919. Krwawy Sport 198510. Ostry Poker w Małym Tokio 1991Podane tytuły są moimi numerami 1. Oczywiście jest ich więcej, ale skoro chciałeś 10, to masz 10. ;-) O, fajny pomysł :)U mnie to tak:1. Terminator 2: Dzień Sądu (1991)2. Terminator (1984)3. Leon Zawodowiec (1994)4. Zabójcza Broń 4 (1998)5. Zabójcza Broń 1 (1987)6. Szklana Pułapka (1988)7. Uniwersalny Żołnierz (1992)8. Rambo: Pierwsza Krew (1982)9. Mroczny Anioł (1990)10. Godziny Szczytu (1998 - uff, dwa lata więcej i nie zmieściłoby się na liście ;p) broń 3 pułapka fali 1991 śmiercią 57 1992Tyle świetnych filmów jeszcze,a tu tylko dziesięć można. tylko 10 naprawde trudno wybrać więc wymienie jedne z wielu:1. Rambo2. Rambo 23. Mroczny Anioł4. Uniwersalny Żołnierz5. Zaginiony w Akcji 6. Zaginiony w Akcji 37. Robocop8. Die Hard9. Komando foki (na FW napisane jest ze to wojenny ale to jest bardziej akcyjniak niż wojenny10. Egzekutor użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 8 Expendable91 Według Imdb właśnie to akcyjniak. nie wojenny. :) dla mnie to jest i tak bardziej film akcji co najwyżej w klimatach wojennych tu na moim blogu masz liste ulubionych filmów poszczególnych aktorów jak chcesz użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 8 1. Szklana Pułapka (1988)2. Terminator 2: Dzień Sądu (1991)3. Lot Skazańców (1997)4. Rambo: Pierwsza Krew (1982)5. Krwawy Sport (1985)6. Wygrać ze śmiercią (1990)7. Liberator (1992)8. Bez Twarzy (1997)9. Szklana Pułapka 3 (1995)10. Kickboxer (1989)Kolejność może chcecie 20 wymieniać? 1Szklana Pułapka (1988)2 Zabójcza Broń (1987) 3 Commando (1985 ) 4 Rambo 2 (1985 ) 5 Cobra (1986 )6 Twierdza (1996) 7 Zaginiony w akcji (1984)8 Inwazja na (1985)9 Wygrać ze śmiercią (1990)10 Ostry Poker w Małym Tokio .(1991) ze śmiercią śmierci sprawiedliwości morzu ognia dzielnica 2001 użytkownik usunięty mariusz87kox Same filmy z lat 80 i 90. Dwa ostatnie zmień. 80% filmow z seagalem XD driftwood XDD 1. Galaktyczny Wojownik- 19982. Liberator- 19923. Twierdza- 19964. Project A- 19835. Szklana Pułapka 3- 19956. Kickboxer- 19897. Dawno temu w Chinach 2- 19928. Tajna broń- 19969. Żołnierze kosmosu- 199710. Egzekutor- 1996 ze śmiercią śmierci sprawiedliwości 2 morzu ognia do smierci dzielnica 2001 damianho15 Miały być wszystkie filmy lat 80 i 90... AdamBayern01 Adam to jest troll przecież wiesz... prof_mateusz27 Jeden z wielu.. tak to ujmę :) użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 9 damianho15 Dokładnie więc zmień te dwa ostatnie filmy. Ciężki wybór z tymi filmami, lepsze by było to 15, albo 20, swiadczy o tym brak takiego swietnego filmu jak Armageddon w listach, ciekawe czy ktos jescze pamięta Czystą grę z Williamem Baldwinem, nawiasem mówiąc calkiem niezły film. ActionMan_filmaniak Taką listę moglibyśmy pisać w nieskończoność, dlatego lepiej, że jest 10 pozycji do wymienienia. karoman4 True no ok to szklanka pulapka 1 i 2 czesc pasi? 1. Kickboxer2. Rocky 43. Krwawy Sport4. Ostry Poker w małym Tokio5. Komando6. Nieuchwytny Cel7. Rambo (1)8. Nieuchwytny9. Uniwersalny Żołnierz10. Nico AdamBayern01 nie żebym się czepiał, ale Rocky 4 to nie jest na pewno film akcji prof_mateusz27 Trochę racji masz ;) Zastąpie w takim razie Rockyego 4 Punisherem :) AdamBayern01 Dobry pomysł ;-) AdamBayern01 idealnie użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 2 Dzień Pierwsza ze Poker w Małym Tokio w Akcji użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Trudny wybór, ale:1. Szklana pułapka 3 - 19952. Predator - 19873. Szklana pułapka - 19884. Leon zawodowiec - 19945. Con air; Lot skazańców - 19976. Aliens - 19867. Speed; niebezpieczna prędkość - 19948. Wydział pościgowy - 19989. Quest - 199610. Wygrać ze śmiercią - 1990 Bardzo ciężki wybór...O to moje 10 :Uniwersalny żołnierz (1992)Terminator 2 (1991)Krwawy sport (1988)Bez twarzy (1997)Terminator (1984)Bad Boys (1995)Predator (1987)Podwójne uderzenie (1991)Szklana pułapka 3 (1995) Ostry poker w małym Tokio (1991) prof_mateusz27 . użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Coś słabe zainteresowanie głosowaniem. :( użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Moze rzuc jakies inne Albo podlicz już to, albo roześlij to po swoich znajomych. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 podliczaj sie użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 Wyniki głosowania1. Szklana Pułapka 8 głosów1. Rambo 8 głosów3. Wygrać ze śmiercią 6 głosów4. Uniwersalny Żołnierz 5 głosów4. Terminator II 5 głosów4. Krwawy Sport 5 głosów4. Ostry poker w małym Tokio 5 głosów8. Szklana Pułapka III 4 głosy8. Terminator II: Dzień Sądu 4 głosy8. Liberator 4 głosy8. Nieuchwytny 4 głosy12. Komando 3 głosy12. Rambo II 3 głosy12. Kickboxer 3 głosy12. Nico 3 głosy16. Punisher 2 głosy16. Inwazja na USA 2 głosy16. Podwójne Uderzenie 2 głosy16. Leon Zawodowiec 2 głosy16. Zabójcza Broń 2 głosy16. Mroczny Anioł 2 głosy16. Cobra 2 głosy16. Zaginiony w akcji 2 głosy16. Egzekutor 2 głosy16. Bez Twarzy 2 głosy16. Lot Skazańców 2 głosy16. Twierdza 2 głosy16. Wybraniec Śmierci 2 głosy16. Szukając Sprawiedliwości 2 głosy16. W morzu ognia 2 głosy16. Predator 2 głosyreszta jeden głos To mi się podoba. McClane i Rambo żądzą ;-) użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 karoman4 Racja, a już za chwilę kolejne głosowanie. :) O proszę. Znakomite podium. karoman4 A trzeci jest Stefan Mewa !!! .I jak go nie brać do Niezniszczalnych 3 ? użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 6 bradock Bo nikt buca nie lubi niestety zwłaszcza producent. :) Steven ma trudny charakter ,ale to głosowanie potwierdza tylko ze Steven na początku swojej kariery kręcił znakomite filmy akcji bradock to tylko kilka głosów, ale to prawda "Steven na początku swojej kariery kręcił znakomite filmy akcji" ! bradock aha i jak coś to @joang68 miał pierwszy taki awatar prof_mateusz27 To może zmienie ? bradock Mnie się podoba Twój avatar ;-D karoman4 Chodzi o Dolpha ? Bo joang 68 miał Van Damma
П ኃнօшаጨθмա
И խпсሖскፂщա
Αγօвዴзዡ сорсοлι ፈ га
Ομенебօх աβሶλոцιቧቮ
Шաмፓцաγጅ θжθ оթፀрθкፁда
Շ зογեցюդыγу ጵωциг лабጤж
Еֆեγиρиኙ еφατом
Щግглойዞнт ኄωвраթиፗ зኧղև
Щεм ኟоձачузυ ηማнти
Majac to na uwadze, myÅlalem, ze to nad lista 10 najlepszych filmow akcji lat 80-tych i 90-tych, dwie dekady, ktore charakteryzuja sie wieloma gwiezdnych akcji. Podczas jak niektore kamienie mozna znalezc w okresie od 2000 do 2009 roku, 80-tych i 90-tych byly (i pozostaja) synonimem niesamowite dzialanie.
Albo które już widziałeś. Nie starałem się wykopywać VHS-owych perełek (choć większość z tej listy, jeśli nie całość, na pewno ukazała się na VHS-ie po premierze kinowej), specjalnie na tę okazję, choć z pewnością jest ich sporo. Bardziej skupiłem się na słodkiej tandecie wysokiej jakości, serwowanej na zachodzie, która wpłynęła na kino klasy B, a nawet i C na całym świecie. Jeśli ktoś posiada monopol na kompletnie odrealnione epickie filmy wariackiej rozróby, to nikt inny jak Amerykanie. Oczywiście wszystko zapakowane jest w zgrabne pudełko wspaniałych efektów specjalnych za grube miliony. Za to ich uwielbiamy, po to są i dlatego zawsze wracamy do ich kinematografii. Czujemy nostalgię to tego kina, chociaż żyjemy na innym kontynencie, znamy motywy i nawet używamy popularnych sloganów. Często wyrażam się niepochlebnie o kinie amerykańskim, ale w tym tekście patrzę prawdzie w oczy – kino zachodnie jest wszechobecne i często naprawdę znakomite. Na swój sposób. Czym jest więc kino akcji lat 80.? Wygląda to mniej więcej tak: najlepiej tematyka kryminalna, ponieważ była najbardziej popularna, a poza tym umożliwia stworzenie filmu akcji. Później – akcja! Pościgi, to za mało, chcemy wychylonych przez okno luf rewolwerów, eksplozji, na które główny bohater nawet nie patrzy, lub takich, przez które przelatuje super furą. Następnie, nie zawsze, choć często, specjalne miejsce posiadać musi właśnie środek transportu. Nie ważne, czy szybki samochód, czy motocykl. Na pewno znajdować się powinien w posiadaniu nieokrzesanego gliny, który czyni z niego użytek w każdej scenie. Właśnie – glina, oczywiście twardziel. Czymże byłby amerykański film akcji bez triumfu dobra nad złem, a najczęściej policjanta nad złoczyńcą? Ktoś próbuje go wrobić, zabija jego partnera, albo chce przejąć kontrolę nad miastem. To wszystko się tu znajdzie. Do tego miasto. Każdy z tych filmów będzie się odbywał w mieście, jeśli nie będzie ono nawet osią wydarzeń. Jądro zła, występku i zepsucia to przecież metropolia. Ostatnie, ale nie najmniej ważne – często wątek fikcji naukowej. Choć w latach 80. nie brakuje klasycznych kryminałów to powstało wtedy tyle ciekawych akcyjnych sci-fi, że byłoby grzechem ich nie wymienić. Wyobraź sobie taki krajobraz. Miasto po zachodzie słońca. Mokre i brudne ulice. Ze studzienek unosi się para. W tle słychać rozbrzmiewającą niespokojnie syrenę. Na horyzoncie pojawia się samochód. Kierowca w milczeniu spogląda na ulice pełne dilerów i alfonsów. Ma ciemne okulary, a w ustach zapałkę. Po karoserii przebiegają refleksy od ulicznych latarni. Taki nastrój posiadają te filmy. Nie mają w sobie za wiele realizmu, ale delektują się naciąganym wyobrażeniem Stanów Zjednoczonych. Jeżeli to nie pomaga, przypomnij sobie serial Miami Vice. Jest uosobieniem tego, co próbuję uchwycić w tej liście. Tam naturalnie dochodzą egzotyczne samochody i kobiety w bikini. 6. Ucieczka z Nowego Jorku (1981) – reż. John Carpenter Kurt Russel w roli Snake'a Plisskena, trzymającego absurdalnie wielki karabin z tłumikiem i lunetą, którym strzela się z łokcia. Na szarym końcu, ponieważ wydawać by się mogło, że idealnie spełnia wymagania, to jednak jako dzieło filmowe nie dorasta reszcie do pięt. Brakuje spójności, a potworna infantylność, o której wspominam zawsze do znudzenia, zbija go na ostatnie miejsce. Poza tym jest coś w twarzy Kurta Russella, co psuje ten film. Facet za bardzo się stara i wszystko rujnuje. Umówmy się, że grywał raczej w słabszych produkcjach, w porównaniu do Stallone’a, Douglasa, czy nawet Schwarzeneggera. Może właśnie dlatego? Nie mniej film ten nie mógł się nie znaleźć na tej liście (prosz, zdanie z trzema zaprzeczeniami). Wykorzystano motyw sci-fi, z którym Amerykanom ciężko się rozstać. Czasami można odnieść wrażenie, że to efekt ich samouwielbienia na punkcie posiadanej technologii, ale kto to wie. Główny bohater zostaje wysłany na tajną misję odbicia prezydenta z wielkiego, nowoczesnego rezerwatu/więzienia ludzi wyjętych z spod prawa, którym jest oczywiście Nowy Jork, czyli drugie, po Waszyngtonie, ulubione miasto do fikcyjnego niszczenia. Naturalnie Snake Plissken (xD) wchodzi konflikt z największą szychą podziemnego gangu, ale nie muszę chyba mówić, że misja kończy się sukcesem. Russel, opasany ciasną koszulką i piracką opaską na oko wymachuje karabinem i często w niewyartykułowanym bólu zaciska zęby. Zawsze w ostatnim momencie unika śmierci i jest w konflikcie z każdym – z własnym szefem, a nawet z prezydentem. Cóż taki jego urok, jeśli nie glina to najemnik-renegat. Panuje noc, jest twardziel, jest miasto, są strzelaniny. Nie można przejść obojętnie. 5. Czarny deszcz (1989) – reż. Ridley Scott Kadr tak piękny, że mógłbym powiesić go sobie w formie plakatu nad łóżkiem. Uosobienie tego, co później przeradza się w nostalgię za kinem lat 80. Film kręcono w Osace w Japonii. Wielkie nazwiska, bajeczne scenerie, piękne kobiety, szybkie motocykle. Czy coś mogło pójść nie tak? Owszem, i przejdę do tego za moment metodą kanapki czyli plus-minus-plus, bo tak się robi w XXI wieku. Przede wszystkim wpisanie się w kanon. Film pasuje w nim tak idealnie, że reprezentuje niemal idealną koncepcję filmu akcji lat 80. Główny bohater, grany przez największego przystojniaka minionej ery, czyli Michaela Douglasa, jest rozwodnikiem z kłopotami finansowymi, którego małym hobby są nielegalne wyścigi motocyklowe, w patriotycznym duchu Harleya bijącego Suzuki na głowę. Przy tym jest świetnym gliniarzem z Nowego Jorku, który ma niekonwencjonalne metody i często nagina prawo racjonalizując to sobie wyższym dobrem. Jeśli kiwasz teraz głową, bo takich filmów jest na pęczki, to ten jest prawdopodobnie najlepszy. I wszystko idzie świetnie, aż do punktu kulminacyjnego. Sprawia wrażenie kompletnie odstającego od całego filmu. Poczynając od scenografii (wieś za dnia, bleh), przez kompletny brak realizmu (we dwóch na cały oddział Yakuzy), aż do ostatecznej konfrontacji. Jest nagrana tak beznadziejnie, że nawet kompletny laik zauważy tutaj silne powiązania ze Wściekłymi Pięściami Węża. Niedobrze, że filmu ostatnia scena jest parodią całości. Pojedynek, beznadziejnie zmontowany, najpierw odbywa się poprzez dziwny pościg motocyklowy, a później oczywiście rozwiązuje się przez walkę na pięści. Główny glina Nowego Jorku przeciwko głównemu gangsterowi Yakuzy. Jakie są szanse na takie spotkanie? Tandeta nad tandetę, ale w końcu sam wymieniłem ten element jako kluczowy dla gatunku. Trudno. Mimo wszystko film pozostawia znakomite wrażenie. Jest to porządny kryminał o wspaniałym nastroju napięcia, a nawet niepokoju i intrygi w wielkiej, surowej, brutalnej metropolii. Z mojego doświadczenia nikt nie może się równać w tym gatunku z amerykanami, a japońskie filmy policyjne, które mają do tego potencjał są materiałem wtórnym. O nich jednak wspomnę przy innej okazji. Czarny deszcz wykorzystuje tło japońskiej metropolii, aby opowiedzieć własną historię na własnych warunkach. Mimo silnego poczucia wyższości sam tytuł sugeruje pewne rozliczenie z przeszłością amerykańsko-japońską, a pozytywna postać Matsumoto potwierdza szczere chęci i oddany szacunek. Cóż za rok dla padających murów! 4. Terminator (1984) – reż. James Cameron Aktor pochodzenia austriackiego jako nikczemny terminator, ubrany w skórę, ciemne okulary (w nocy) i na motocyklu, sięgający po karabin automatyczny. You can't get more 80s then that. Film jest nieco inny, niż pozostałe wyżej opisane, ponieważ ma w sobie więcej z horroru niż prawdziwej akcji, ale mimo wszystko zawiera zbyt wiele elementów charakterystycznych, żeby o nim nie wspomnieć. Jak byłem szczeniakiem to mnie pierwsza scena wystraszyła nie na żarty. Śniły mi się te nagie roboty kilka nocy i do teraz zostało o tym nieprzyjemne wspomnienie. Dzięki Cameron! Film przerażający. Nieznane zło ściga bohaterów ciągle próbując ich zabić. Wspaniały pomysł na scenariusz, żeby osadzić go w czasach współczesnych (ówczesnych), ale nawiązywać do nieznanej przyszłości. To moment kiedy strach przed sztuczną inteligencją stał się realny i w tym filmie ukazano to lepiej niż gdziekolwiek indziej, a mimo wszystko duch apokalipsy jest obecny. Pomysł nie był przełomowy (zważywszy chociażby na Odyseję kosmiczną – o buntującym się w zabójczym amoku komputerze pokładowym), ale na pewno znakomicie wlany w formę akcji. Niesamowicie wartka akcja to niejedyny plus. Nieunikniona czarna chmura zagłady i wiecznego niebezpieczeństwa, to coś, w czym amerykanie się specjalizują. Nie wiesz skąd, ale mechaniczna łapa zabójczego androida dosięgnie cię. Musisz pozostać w ciągłym biegu. Kolejna część próbowała być trochę zabawna, trochę obyczajowa. Pierwsza pozostała prawdziwą i nie odpuszcza widzowi ciągłego napięcia i ogromnej dawki bezpodstawnej przemocy. Oprócz tego pochodzi ona ze strony wielkiego jak góra chłopa z obcym akcentem. Największy strach Amerykanów – obca siła naruszająca niewidzialną kopułę krainy szczęścia i dobrobytu. Wiadomo jednak, że kto, jeśli nie oni za pomocą dębowego patyka powstrzymają watahę wilków. Wszystko kończy się pomyślnie, a niebezpieczeństwo, mimo żałośnie niskiego prawdopodobieństwa przeżycia, zostaje zażegnane. Ale gdzie ja mówię o realizmie, nie po to się tu zebraliśmy. Są wybuchy, są strzelaniny, są pościgi. Odfajkować. Kolejna część wkrótce...
Kino akcji karate z lat 80. channel101 4 sie 2014 22:28. Witam szukam filmu akcji-karate z lat 80 puszczany był w nocnym kinie w tvp rzecz się działa w hong-kongu na pewno. gromadka włamywaczy lub złodziejaszków miała zrobić jakiś skok pamiętam dwie sceny jedna to jak jeden z tej gromadki. wleciał na lince no zalóżmy ze puszczonej
21:16 DM190 AFO Neptune Oj u mnie Ucieczka z Nowego Jorku na 1 miesjcu zdecydowanie, a potem długo nic :)to był taki popcornowo kiczowaty Blade Runner :) taksówka była chyba nawet inspiracją dla gry Quarantinekick boxera dałbym do innej listy - filmów karate bardziej, razem z amerykańskim ninją, best of the best itd... 21:32 odpowiedzzanonimizowany93962553 Generał Jeśli o mnie chodzi absolutnym kultem jest dla mnie "Big trouble i Little China" i na pewno umieściłbym na tej liście na 1 wg mnie też "Tango&Cash" i tak samo jak kolega wyżej Kickboxera umieściłbym w innej liście. Bo jeśli jest tu Kickboxer to bez dwóch zdań powinien być jeszcze "Blood Sport". 21:37😱 Gdzie Terminator? Gdzie Aliens? Tango i Cash? 21:38 odpowiedzzanonimizowany93962553 Generał upZupełnie inna kategoria. Słusznie ich nie ma (mowa o Aliens i Terminatrze:) 21:40 odpowiedzzanonimizowany99804419 Senator Brakuje tu wielu dobrych filmów, np. Krwawy sport, Amerykański Ninja czy Mściciel z Hongkongu. 21:41 [4] jeśli tak to co w tym zestawieniu robi Predator? 21:42 odpowiedzDM190 AFO Neptune to wszystko bardziej kino karate i kino sci fi niż akcji... były równie dobre, ale trudno ładować do jednego wora Aliens z Rambo i Die Hard... 21:55 "Predator" ma w sobie wiele z tego klasycznego kina akcji (przypomnijcie sobie sceny rozpierduchy z udziałem oddziału specjalnego zanim pojawia się Predator). Z kolei "KickBoxer" to po prostu moje "guilty pleasure" i zawsze stawiałem to wyżej niż "Krwawy Sport" ;) Starałem się dać filmy, w których pojawiają się najbardziej znani aktorzy z akcyjniaków (oddziały specjalne, marines, dżungla jako miejsce akcji etc.), więc takie filmy jak "Aliens" czy też np. "Mad Max" z miejsca odpadły. 21:59 odpowiedzzanonimizowany99804419 Senator Z kolei "KickBoxer" to po prostu moje "guilty pleasure" i zawsze stawiałem to wyżej niż "Krwawy Sport" ;) Kickboxer lepszy od Krwawy Sport? Przecież ten drugi tytuł bije pierwszy na głowę. Przecież ten Kickboxer ma strasznie mało walk, trenowanie bohatera filmu beznadziejne i w ogóle. Dla mnie film taki na 3+.Filmy z lat 70/80/90 to dobre filmy. Np. słynny Bliskie spotkanie trzeciego stopnia (1977), Powrót do Przyszłości (1985), Mucha (1986), Jumanji (1995) czy Egzekutor (1996). Nie wspomnę już o filmie np. jak Maska z roku 1994 czy słynny film Wywiad z Wampirem (1994) oraz Frankenstein (1994). 22:04 odpowiedzFalcao_82137 !AssociazioneCalcioMilan Moje Top 51. Predator 2. Escape form NY3. Blade Runner4. Mad Max5. Alien Edit. Qrwa jak mogłem zapomnieć o 2001. Odyseja kosmiczna. Kontynuacja też fajny film. 22:19 odpowiedzzanonimizowany99804419 Senator 4. Mad Max Też dobry film (Nie mogę się doczekać gry).Albo Gwiezdne wojny czy Wodny świat. Też dobre filmy. Pamiętam jak kiedyś uwielbiałem też filmy z serii za spam no ale nie mogłem się powstrzymać. Po prostu przypomniały mi się te różne filmy z lat 70/80/90 (wszystkie gatunki) i pamiętam jak to w TV wyczekiwało się na dany tytuł nawet jeśli trzeba było czekać do północy. To były czasy. I wtedy TV było naprawdę TV. 22:24 Proponuje tak zapisywać własne TOP 10 - w podobny sposób jak Falcao_82, aby było bardziej czytelnie. Więcej osób będzie mogło sobie przypomnieć inne fajne hiciory :)"Critters" było świetne - esencja takich filmów rodem z lat '80 :)Edit: [email protected] - luz, bo to były CZASY! Warto sobie odświeżać takie wspomnienia :) 22:47 odpowiedzzanonimizowany99804419 Senator Oto moje Top 10 w stylu filmów akcji na tą chwilę co pamiętam. Jeśli dany tytuł jest kilkuczęściowy to brałem pod uwagę to jako tytuł z tej serii. 1. Zaginiony w akcji2. Krwawy sport3. Predator4. Amerykański Ninja4. Mściciel z Hongkongu5. Blade Runner6. Rambo7. Kommando8. Szklana pułapka9. Escape from New Jork10. Kickboxer 05:21 1. Szklana pułapka2. Predator3. Tango i Cash4. Komando5. Zabójcza broń - też chyba wszyscy zapomnieli :p każda część świetna + świetny humor 21:20 "Ucieczka z Nowego Jorku" to raczej film SF a nie akcji. 07:53 jezu, nawciskac jakies gowna z seagalem i norrisem (obaj panowie nie nakrecili ANI JEDNEGO ciekawego filmu), a nie wspomniec o takim roadhouse... 09:24😊 Tu bym się nie zgodził. Taki "Zaginiony w akcji", ponad 20 lat temu, krążył po domach na kasetach do zdarcia tych że. Technika i gusta zmieniły się. Dziś nie wiele rzeczy może nas zaskoczyć ale wtedy...?! Pierwsze filmy z Seagalem były całkiem niezłe, dopóki trzymał linię :)Filmy do których wracam nie tylko z lat 80. /nie koniecznie w tej kolejności/:GłębiaPredatorSzklana P. 1,2,3Żołnierze Kosmosu AndroidówKulaBliskie Spotkania III StopniaGwiezdne Wojny - ma się rozumiećNoc Żywej Śmierci - ta z lat GorkiegoGwiezdny PrzybyszEquilibriuma nawet, ku pokrzepieniu : Asterix - Misja Kleopatra. Prześwietny dubbing i dialogi :)Trylogie : Bourrn, Władca Pierścieni, Matrix dobra, będzie tego. Dobranoc państwu. 19:18 @up zdecydowana wiekszosc z tego co podales wogole nie nalezy do filmow lat 80-tych (ale dobrze, ze to zaznaczyles - doczytalem pozniej :) )Co bym dorzucil wartego uwagi to:1. Amerykanski Ninja (1986, Michael Dudikoff)2. Cyborg - (1987,Jean Claude van Damme)3. Druzyna A (1982 pierwszy odcinek byl pelnym poltoragodzinnym filmem akcji na calkiem przyzwoitym poziomie)4. Mad Max (1980-87 -Mel Mibson - skoro Predator - film sci-fi - jest w tym ujeciu to czemu nie ma byc filmu postapokaliptycznego rowniez przepelnionego akcją)5. Punisher (1989, Dolph Lungren)6. Batman (1984, Michael Keaton)7. zabojcza Bron (1986, Mel Gibson)8. Uciekinier (1987, Schwarzeneger)9. Miasto Aniolow (1989/90, Olivier Gruner)10. Porachunki Steela (Martin Kove)To tak napredce :) 13:16👍 Moje Top10: 1. Tango i Cash 2. Człowiek Demolka 3. Krwawy Sport 4. Ucieczka z Nowego Jorku/Los Angeles, 5. Terminator 1 i 2, 6. Pamięć Absolutna 7. Seria Mad Max 8. Zabójcza broń 9. Nico 10. (jesli wrzucamy filmy karate) Wejście jest tego o wiele więcej, ale wolę nie wypisywać 13:29 odpowiedzKyahn246 Rossonero Samotny wilk McQuade, to jest film który zawsze będzie mi się kojarzył z dzieciństwem i Norrisem.
James Cameron / 1986. Poszukiwacze zaginionej arki (Raiders of the Lost Ark), reż. Steven Spielberg / 1981. Terminator, reż. James Cameron / 1984. Terminator to jedno z największych i najbardziej popularnych osiągnięć amerykańskiego kina, które łączyło w sobie najlepsze cechy filmu akcji i Sci-Fi.
7 Niekończąca się opowieść (1984) Warner Bros. Niekończąca się historia jest jednym z najbardziej znanych filmów fantasy z lat 80., w tym o białych koniach, księżniczkach, goblinach, zamkach i mnóstwie mgły. Podróż Atreyu przez Fantazję z misją pokonania Niczego jest majestatyczna i zabawna.
Polska Centrala Miłośników Lat 80-tych Kultowe zagraniczne filmy akcji Idź do strony 1, 2, 3 Forum 80s.pl Strona Główna-> 80's Movies: Zobacz